Documents in: Bahasa Indonesia Deutsch Español Français Italiano Japanese Polski Português Russian Chinese Tagalog
International Communist League
Home Spartacist, theoretical and documentary repository of the ICL, incorporating Women & Revolution Workers Vanguard, biweekly organ of the Spartacist League/U.S. Periodicals and directory of the sections of the ICL ICL Declaration of Principles Other literature of the ICL ICL events

Archiwum

Platforma Spartakusowców 20

Kwiecień 2016

Zwalczajcie ataki na imigrantów, Romów, kobiety

PiS: klerykalni spadkobiercy kontrrewolucji „Solidarności”

Od zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w październiku zeszłego roku, klerykalno-szowinistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) kierowana przez Jarosława Kaczyńskiego uruchomiła szereg pospiesznych działań mających na celu tłumienie sprzeciwów i realizację swego reakcyjnego programu. Dekadę temu PiS przewodził koalicji rządowej, zaś bliźniak Jarosława Lech Kaczyński był prezydentem aż do śmierci w 2010 r. Po raz pierwszy od przywrócenia kapitalizmu w Polsce w okresie 1989-90 r. jedna partia nadzoruje urząd prezydencki, sejm i senat. Podczas gdy Kaczyński kieruje pewną ręką z tylnego siedzenia, prezydent Andrzej Duda wybrany w maju 2015 r., a także nowa premier Beata Szydło pospiesznie konsolidują partyjną kontrolę nad administracją państwa.

Media publiczne, służba cywilna, dowództwo wojska, policji i służb specjalnych oraz przedsiębiorstwa państwowe przeszły czystkę i zatrudniono nowych ludzi, lojalnych wobec rządu. Sparaliżowany został Trybunał Konstytucyjny (TK), który jest postrzegany przez PiS jako przeszkoda na drodze do pełnej kontroli. Minister spraw wewnętrznych i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, który zajmował to samo stanowisko w poprzednim rządzie PiS-u, ma być władny interweniować w każdym śledztwie, także wykorzystując jako ważne nielegalnie uzyskane dowody. Planowana ustawa o „działaniach antyterrorystycznych” znacznie poszerza władzę służb specjalnych i policji w szpiegowaniu i represjach, zwłaszcza przeciw cudzoziemcom. Publikacje będą cenzurowane z treści „krzywdzących lub zniesławiających Rzeczpospolitą Polską lub naród polski”. Nowy rząd planuje również utworzenie w tym roku 35-tysięcznej milicji obrony terytorialnej, budowanej z istniejących formacji paramilitarnych (z których wiele jest faszystowskich), by używać ich przeciw imigrantom i innym „zagrożeniom” dla „bezpieczeństwa państwa” (ncss.org.pl, 5 kwietnia). Towarzyszy temu wszystkiemu stała kanonada pogróżek wobec imigrantów, muzułmanów, Żydów, kobiet i lewicowców, łącznie z frontalnym atakiem na te skromne prawa reprodukcyjne, jakie zachowały kobiety w kapitalistycznej Polsce zdominowanej przez katolicyzm.

PiS uzyskał niecałe 38 proc. głosów w wyborach parlamentarnych, lecz to wystarczyło do pokonania poprzednio rządzącej koalicji Platformy Obywatelskiej (PO) i Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). Obok tych partii w sejmie jest „wolnorynkowa” Nowoczesna, partia bankowca Ryszarda Petru i reakcyjno-populistyczna koalicja Kukiz'15 kierowana przez gwiazdora rockowego Pawła Kukiza, w której jest kilku posłów z faszyzującego Ruchu Narodowego. PiS zdołał zgarnąć absolutną większość miejsc w sejmie, ponieważ kilka komitetów nie przekroczyło progu wyborczego do parlamentu. Jedną z nich jest Partia Razem, drobnomieszczańskie ugrupowanie występujące o bardziej „socjalny” sposób zarządzania kapitalizmem. Nieobecny w parlamencie jest również socjaldemokratyczny Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD), sformowany ze stalinowskiej partii rządzącej w dawnej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, który kandydował jako część burżuazyjnej koalicji. SLD był zmarginalizowany już w wyborach parlamentarnych 2005 r., wskutek wielu lat zdrad ludzi pracy.

Zmiany wprowadzone przez PiS-owski rząd wywołują od grudnia zeszłego roku falę masowych demonstracji, czego nie było w tym kraju od wielu lat. Protesty te kierowane są przez nowo utworzony Komitet Obrony Demokracji (KOD), wspierany przez Nowoczesną i PO. Demonstrując pod flagami narodowymi i unijnymi „w obronie konstytucji”, KOD krytykuje naruszenie przez reżim zasady rozdziału władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej. Nazwa KOD-u odwołuje się do nazwy KOR-u (Komitet Obrony Robotników), który pod koniec lat 70. i w latach 80. odegrał kluczową rolę w utworzeniu „Solidarności”. Jego wiece przyciągają głównie starsze pokolenia zwolenników kontrrewolucji „Solidarności” (1989-90). Partia Razem również zorganizowała kilka niewielkich demonstracji. Na początku kwietnia nastąpiła fala protestów przeciw planom całkowitego zdelegalizowania aborcji. Spartakusowska Grupa Polski, sekcja Międzynarodowej Ligi Komunistycznej prezentowała uczestnikom antyrządowych protestów nasz unikatowy program opozycji wobec kontrrewolucji „Solidarności” i walki o leninowską partię robotniczą, obrońcy wszystkich uciskanych.

Zarówno PiS, jak i burżuazyjna opozycja są antykomunistami. Podczas gdy KOD oskarża PiS o działanie niczym dawny stalinowski reżim, przywódca PiS-u Kaczyński określa swoich przeciwników mianem „komunistów i złodziei” oraz „najgorszego sortu Polaków”. Pomocnik PiS-u Paweł Kukiz oświadczył, że KOD jest finansowany przez „żydowskiego bankiera”, z kolei poseł Kornel Morawiecki przywołuje język Hansa Franka, człowieka Hitlera, który kierował nazistowską administracją w okupowanej Polsce, gadając że „nad prawem jest dobro narodu... Prawo, które nie służy narodowi, to jest bezprawie”. Sejmowe ławy PiS-u i Kukiza'15 zgotowały mu za te słowa owację na stojąco. W latach 80. Morawiecki był założycielem i przywódcą podziemnej grupy kontrrewolucyjnej, „Solidarności Walczącej”.

Kontrrewolucja „Solidarności” oznaczała nędzę dla ludzi pracy

Tak PiS, jak i PO mogą słusznie rościć pretensje do spuścizny „Solidarności”. Przyszłych przywódców PO i PiS-u ruch ten ukształtował politycznie jako reakcjonistów. „Neoliberalna”, prounijna polityka PO (reprezentowana przez obecnego „prezydenta” UE Donalda Tuska) to jedno oblicze „Solidarności”, jawnie szowinistyczna, klerykalna i populistyczna postawa PiS-u to drugie. „Solidarność” obiecywała, że obalenie PRL (zdeformowanego państwa robotniczego) i związanie się z zachodnimi bankierami oraz kierowanym przez USA antyradzieckim sojuszem NATO zapoczątkuje drugi „cud nad Wisłą” w formie nieprzerwanej koniunktury w zachodnim stylu. PiS utrzymuje, że obietnica ta została zdradzona przez klikę dawnych „komunistów” oraz ich agentów (rzekomo łącznie z przywódcą „Solidarności” Lechem Wałęsą!) działających w zmowie z zagranicznymi kapitalistami. To zwracanie się do milionów rozczarowanych polskich robotników i rolników nie mających dostępu do nowobogackich luksusów ozdabiają populistyczne oferty korzyści dla „prawdziwych” Polaków, takie jak zwiększenie zasiłków rodzinnych na dzieci czy utrzymanie poprzedniego wieku emerytalnego, podniesionego przez PO.

Wrzeczywistości to Wałęsa, Kaczyńscy i Tusk, wszyscy oni są odpowiedzialni za zubożenie ludzi pracy, co było nieodzownym rezultatem zwycięstwa „Solidarności”. Od chwili gdy „Solidarność” skonsolidowała się wokół programu na rzecz kontrrewolucji kapitalistycznej na jej zjeździe założycielskim we wrześniu 1981 r., opisaliśmy ją jako narzędzie CIA, Watykanu i zachodnich bankierów, wznosząc wezwanie: „Zatrzymać kontrrewolucję »Solidarności«!” W grudniu 1981 r. poparliśmy wyprowadzenie wojska na ulice przez generała Wojciecha Jaruzelskiego, by utrącić dążenie „Solidarności” do objęcia władzy. Napisaliśmy: „»Solidarność« Lecha Wałęsy zmierzała w kierunku obalenia nie tylko skorumpowanego i zdyskredytowanego reżimu stalinowskiego, lecz zdobyczy społecznych odziedziczonych po Rewolucji Październikowej, przede wszystkim skolektywizowanej gospodarki planowej, które zostały w sposób biurokratyczny rozciągnięte na Polskę po wyzwoleniu kraju spod nazistowskiej okupacji przez Armię Czerwoną. To dlatego ten polski »wolny związek zawodowy« ma poparcie sił imperialistycznej reakcji” („Solidarność Counterrevolution Checked: Power Bid Spiked”, Workers Vanguard nr 295, 18 grudnia 1981). Trockiści walczyli o polityczną rewolucję proletariacką, by pasożytniczą biurokrację stalinowską zastąpić rządami rad robotniczych opartymi na obronie własności uspołecznionej.

Kolektywizacja gospodarki Polski i skonsolidowanie państwa robotniczego pod koniec lat 40., choć biurokratycznie zdeformowanego od początku, były wielką zdobyczą ludzi pracy. Masy po raz pierwszy miały powszechny dostęp do bezpłatnej edukacji i opieki zdrowotnej, pracy dla wszystkich i mieszkań. W całym kraju zbudowano nowe szkoły, przedszkola, szpitale, bloki mieszkalne i fabryki. Odeszli reakcjoniści piłsudczykowscy i endeccy (narodowi demokraci), rządzący międzywojenną Polską dla korzyści imperialistów brytyjskich i francuskich, wtrącając komunistów do więzień, krwawo tłumiąc walki robotnicze, prześladując Żydów, Ukraińców i inne mniejszości. Zacofana hierarchia katolicka już nie kontrolowała ludności: edukacja stała się świecka, zaś aborcja dostępna na żądanie.

Tamte zdobycze zostały osiągnięte dzięki poświęceniu ponad 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, którzy zginęli podczas wyzwalania kraju spod nazistowskiej tyranii. Wielu jeszcze radzieckich żołnierzy, polskich komunistów i Żydów, którzy przeżyli Holokaust zostało zamordowanych po II wojnie światowej przez reakcyjne zbrodnicze bandy, pozostałości Armii Krajowej znane dziś jako „żołnierze wyklęci”, którzy dążyli do powrotu starego porządku. Państwo robotnicze było jednak również podkopywane przez nacjonalizm i biurokratyczne złe zarządzanie stalinowskiej biurokracji. Trzykrotnie (w 1956, 1970 i 1976 r.) robotnicy powstali przeciw stalinowskiemu zamętowi, otwierając perspektywę politycznej rewolucji proletariackiej, której zwycięstwo dałoby w wyniku robotniczą demokrację i odbudowanie rewolucyjnych i internacjonalistycznych tradycji prosocjalistycznego w przeszłości proletariatu polskiego, uosabianych przez Różę Luksemburg.

„Solidarność”, która wyłoniła się z masowego strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. była inna. Wzgardziła rewolucyjnymi tradycjami, zamiast tego biorąc na patronów Piłsudskiego, papieża Wojtyłę oraz amerykańskiego prezydenta Ronalda Reagana, wroga związków zawodowych i ZSRR. Po dojściu do władzy, „Solidarność” pozbyła się gospodarki skolektywizowanej i wprowadziła dyktowaną przez imperialistów „terapię szokową”, która wpędziła ludzi pracy w nędzę. Wśród pierwszych działań rządu „Solidarności” było stłumienie strajku kolejarzy na Pomorzu w 1990 r. Ataki na poziom życia polskich mas nadzorowali nie tylko poprzednicy PO, ale też Wałęsa i jego ówcześni sojusznicy, bliźniacy Kaczyńscy. Jarosław Kaczyński pomagał Wałęsie w kampanii w wygranych wyborach prezydenckich w 1990 r.

Bezpośrednio po kapitalistycznej reunifikacji Niemiec nasi towarzysze ze Spartakist-Arbeiterpartei Deutschlands ostrzegali w czerwcu 1990 r. w „Liście do polskich robotników”:

„Dziś »Solidarność« objęła ster rządu. Co wam to dało? Podlegliście tego rodzaju terapii wstrząsów jaką to zwykle stosują dyktatury Ameryki Południowej. Wykrwawiają was nie tylko bankierzy z Frankfurtu i Wall Street, ale także ich międzynarodowe kartele, nie mówiąc już o Międzynarodowym Funduszu Walutowym... A teraz czeka was perspektywa zostania wasalami imperializmu niemieckiego, który już dąży do stworzenia Czwartej Rzeszy.”

Platforma Spartakusowców nr 1, październik 1990

„Solidarność” służyła jako forpoczta na rzecz kontrrewolucji kapitalistycznej w całej Europie wschodniej i Związku Radzieckim (jej konsolidacja jako ruchu prokapitalistycznego jest udokumentowana w PS nr 14, lato 2007, gdzie zawarto tłumaczenie broszury pisma Spartacist z października 1981 r. pt. „Solidarność – Polish Company Union for CIA and Bankers”). Przywrócenie kapitalizmu w Związku Radzieckim, kraju Rewolucji Październikowej 1917 r. było historyczną porażką robotników i uciskanych na całym świecie, poszerzając nędzę i konflikty między społecznościami oraz walki bratobójcze, a także zachęcając imperialistów do gnębienia słabszych krajów i ludów. My, działacze Międzynarodowej Ligi Komunistycznej jesteśmy dumni z tego, że staliśmy na naszych posterunkach od Berlina po Moskwę, rzucając nasze siły do walki w obronie zagrożonych państw robotniczych przeciw fali kontrrewolucji w latach 1989-92, i walcząc o proletariackie rewolucje polityczne.

W odróżnieniu od tego pseudotrockistowscy socjaldemokraci entuzjastycznie przyjęli „Solidarność” jako swoją. Między nimi byli poprzednicy Alternatywy Socjalistycznej (AS), przynależnej do Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej (CWI) Petera Taaffe i Pracownicza Demokracja (PD), powiązana z brytyjską Socjalistyczną Partią Robotniczą (SWP) założoną przez Tony Cliffa. Grupy te następnie entuzjastycznie przyjęły kontrrewolucję Jelcyna w Związku Radzieckim w latach 1991-92, a od tamtego czasu spędziły wiele lat idąc w ogonie rozmaitych odłamów „Solidarności”. Ostatnio polscy klifowcy wezwali do głosowania na drobnomieszczańską Partię Razem, która inspiruje się „demokratyczną opozycją” przeciw dawnemu państwu robotniczemu (partiarazem.pl, 7 listopada 2015).

Antyimigrancki rasizm pomaga wygrać wybory

Wybory odbyły się w okresie kryzysu w UE w obliczu masowej fali imigracyjnej do Europy, wzmożonej przez bombardowania przez imperialistów i wojnę domową w Syrii oraz imperialistyczne grabieże w innych krajach Bliskiego Wschodu i Afryki. Kaczyński wykorzystał kampanię wyborczą, by potępić imigrantów za rzekome używanie kościołów we Włoszech jako toalet i aby oznajmić o istnieniu „enklaw szariatu” w Szwecji i innych krajach Europy zachodniej, gdzie policja nie ma wstępu. W stylu rasistowskiej, antyżydowskiej propagandy Goebbelsa w okupowanej podczas II wojny światowej Polsce, Kaczyński narzekał na muzułmańskich imigrantów, dzięki którym: „cholera na wyspach greckich, dezynteria w Wiedniu, różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które... nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne”. Taki antyimigrancki jad rasistowski widać również w krajach sąsiadujących z Polską od południa, np. dominował on w kampanii do niedawnych wyborów parlamentarnych na Słowacji, od ponownie wybranego socjaldemokratycznego premiera Roberta Fico po faszystów.

Zwycięstwo PiS-u jeszcze bardziej zdopingowało faszystów, którzy rozplenili się w ślad za kontrrewolucją. Przeprowadzają oni liczne wiece i marsze antymuzułmańskie, jak również ataki fizyczne na imigrantów. Wiece antyimigranckie są dziesięć razy liczniejsze niż proimigranckie. Największy jak dotąd „Marsz Niepodległości” w Warszawie 11 listopada 2015 r. zgromadził 70 tysięcy faszystów i ich sympatyków idących pod hasłem „Polski dla Polaków”. Wśród wykrzykiwanych tam haseł były „Nie islamska, nie laicka, wielka Polska katolicka!” oraz dawne zawołanie „Solidarności Walczącej” „A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści!” Antymuzułmański marsz zorganizowany tego samego dnia przez faszystowski NOP we Wrocławiu liczył 10 tys. ludzi. W dzisiejszej Polsce nie tylko syryjscy uchodźcy doznają brutalnego pobicia, lecz także Chilijczycy, Hindusi i inni imigranci. Kiedy domy społeczności romskiej w Limanowej koło Krakowa zostały pokryte rasistowskimi hasłami w listopadzie 2015 r., jednocześnie w okolicy rozlepiono antyimigranckie plakaty z hasłem „Nie dla islamskiej dzielnicy w naszym mieście!” Następnie poseł PiS-u wezwał do „rozproszenia” romskiego „getta”.

Poprzedni rząd Ewy Kopacz (PO) również wniósł wkład do obecnej rasistowskiej fali antyimigranckiej. Wzbraniając się przed akceptacją narzuconej przez UE kwoty przyjęcia uchodźców z Syrii, Kopacz ogłosiła w maju zeszłego roku, że Polska jako „kraj chrześcijański” przyjmie 60 rodzin syryjskich chrześcijan. W końcu lojalny wobec UE rząd PO-PSL zgodził się na przyjęcie ok. 7 tys. uchodźców z Syrii w latach 2016-17. Jednak przedstawiciele rządu PiS często oświadczają, że nie przyjmą żadnych imigrantów, przy czym premier Szydło powiedziała: „nie widzę możliwości, aby w tej chwili migranci do Polski przyjechali”, twierdząc że mogliby to być „terroryści” (superstacja.tv, 23 marca).

Obecnie burżuazja czepia się muzułmanów (jako dogodnego kozła ofiarnego), by przekierować złość społeczną wywołaną kapitalistycznym wyzyskiem, umieszczając ich na liście „wrogów Polski” obok homoseksualistów i Żydów. Wojna Hitlera przeciw „żydobolszewizmowi” pasuje jak ulał do polskiego mitu nacjonalistycznego o „żydokomunistycznej” konspiracji przeciw Polsce. Po kontrrewolucji burżuazja polska uświęciła w swej konstytucji z 1997 r. obrzydliwe utożsamianie komunizmu z hitlerowskim faszyzmem. Nowy rozdział w tej zbrodniczej mitologii dodaje minister obrony narodowej w rządzie Szydło, Antoni Macierewicz, okryty złą sławą koneser antyżydowskiej, carskiej fałszywki, „Protokołów mędrców Syjonu”. Macierewicz twierdzi, że „terroryzm” jest „wytworem myśli socjalistyczno-sowieckiej”, który obwinia o „sprowokowanie wielkiej fali migracji ludności, mającej zdestabilizować cały kontynent europejski” (tv-trwam.pl, 11 marca). Później dodał, że taki „terroryzm” ma swą „postać medialną”, używając jako przykładu „działalności ulotkowej armii bolszewickiej w 1939 r.” (wyborcza.pl, 17 marca).

Te antykomunistyczne tyrady są równoznaczne z pogróżką, że rozprowadzanie ulotek propagujących socjalistyczne idee lub broniących imigrantów mogłoby sprowadzić oskarżenia o „terroryzm” ze strony polskiego państwa kapitalistycznego. Jeśli którykolwiek klasowo świadomy robotnik ma wątpliwości, czy bronić imigrantów przed rasistowskimi atakami, powinien pamiętać, że jego związek zawodowy lub lewicowa organizacja stanowi następny cel na muszce tego samego kapitalistycznego państwa i jego faszystowskich bojówek. Precz z antyimigrancką i antykomunistyczną nagonką!

Klasa robotnicza jest jedyną klasą społeczną, która ma siłę i w której interesie leży, by być orędownikiem wszystkich uciskanych na drodze do obalenia klasowego panowania burżuazji i zastąpienia go uspołecznioną gospodarką planową pod panowaniem rad robotniczych. Takie podejście zostało sformułowane przez Lenina w „Co robić?” (1902): awangarda klasy robotniczej, reprezentowana przez partię rewolucyjną, powinna działać jako „trybun ludowy”. Partia bolszewicka Lenina wypełniła tę rolę, co potwierdza skład pierwszego rewolucyjnego rządu Rosji radzieckiej, którego wielu członków pochodziło z rozmaitych uciskanych ludów carskiego „więzienia narodów”, np. Żyd Trocki, Gruzin Stalin oraz Polak Feliks Dzierżyński, pierwszy przywódca Czeki, radzieckiej komisji do walki z kontrrewolucją.

Jako rewolucyjni marksiści nie dajemy rad burżuazji odnośnie kwot imigracyjnych. Wezwanie do „otwartych granic” wzniesione przez niektórych burżuazyjnych liberałów i lewicowe grupy odzwierciedla złudzenia w UE, że jest to po pierwsze superpaństwo, a po drugie reprezentuje „socjalną Europę”, są to burżuazyjne mity. Wzywamy klasę robotniczą do walki o pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów, którzy są w tym kraju. O mobilizacje robotników i mniejszości, by zatrzymać faszystowskie ataki! Nie rasistowskim deportacjom!

Reakcyjna katolicka ofensywa przeciw kobietom

Obiecany w kampanii wyborczej 500-złotowy zasiłek na każde dziecko (poza pierwszym w rodzinie), populistycznie mający poprawić oblicze rządu, w rzeczywistości służyć będzie wzmocnieniu uciskającej instytucji burżuazyjnej rodziny i pomoże w wypychaniu kobiet z rynku pracy. Zwycięstwo wyborcze PiS-u ogólnie wzmocniło społeczną reakcję i sprzyja kościołowi katolickiemu w jego atakach na kobiety, mniejszości seksualne i młodzież, jak to widać np. w planach zamknięcia dostępu bez recepty do tabletki „dzień po”, co szczególnie dotknie młode kobiety.

Ostatnio Kaczyński i Szydło pozytywnie odnieśli się do wznowionej akcji hierarchii katolickiej na rzecz całkowitego zakazu aborcji. Istniejące prawo, uchwalone w 1993 r., zniosło prawo do aborcji jakie istniało w zdeformowanym państwie robotniczym. Ustawa z 1993 r. nazywana jest „kompromisem”, ponieważ pozwala na aborcję gdy płód jest poważnie zdeformowany, gdy ciąża bezpośrednio zagraża życiu lub zdrowiu kobiety albo jest wynikiem gwałtu bądź kazirodztwa (i nawet w tych przypadkach jedynie wtedy, gdy „sumienie” lekarza pozwala na przeprowadzenie aborcji). Jednak całkowity zakaz aborcji jest niepopularny w społeczeństwie, zwłaszcza wśród kobiet ubogich i robotnic, których nie stać na podróż za granicę, by tam jej dokonać. Gdy episkopat wydał dyrektywę do katolików z żądaniem poparcia całkowitego zakazu, wywołało to serię masowych demonstracji przeciwko „torturowaniu kobiet”, uzupełnionych o zaaranżowane uprzednio, demonstracyjne wyjścia z kościołów kiedy księża odczytywali list pasterski podczas mszy niedzielnych.

Zainicjowane przez Razem, protesty te zostały wkrótce przejęte przez koalicję „niepartyjnych” grup feministycznych i innych, by przyciągnąć KOD, którego poparcie dla praw demokratycznych nie idzie dalej niż obrona drakońskiego „kompromisu” z 1993 r. Nie wszyscy protestujący jednak akceptują kajdany nałożone przez kontrrewolucję „Solidarności”, jak ukazuje zawołanie na demonstracji 9 kwietnia pod sejmem: „Wolność, równość, aborcja na żądanie!” Mówimy: Bezpłatna aborcja na żądanie jako część wysokiej jakości opieki zdrowotnej dla wszystkich! Precz z konkordatem! O całkowity rozdział kościoła i państwa! Rewolucyjny rząd robotniczy wywłaszczyłby wszelką własność kościelną w Polsce. Jak ukazuje historia, kobiety będą wśród najbardziej nieustępliwych bojowników o rewolucję socjalistyczną.

Precz z NATO i UE

Imperialistyczni zarządcy UE obłudnie załamują ręce nad zagrożeniem jakie stwarza nowy rząd dla „rządów prawa”. Reżim PiS-owski zwyczajnie zignorował jednak wezwanie Komisji Weneckiej UE, by „Warszawa zakończyła impas ze swym najwyższym sądem, akceptując orzeczenie mówiące, że to rząd złamał prawo” (ft.com, 11 marca). Republikański senator amerykański John McCain i dwaj z Partii Demokratycznej napisali list otwarty do Szydło „w imię wartości demokratycznych, które wspólnie wyznajemy”, wyrażając troskę, że działania polskiego rządu wobec TK i państwowych mediów „psują wizerunek Polski jako wzorca przemian demokratycznych dla wszystkich innych krajów w regionie”. Szydło odparła, że „zainteresowanie i dobra wola amerykańskich polityków nie może przekształcić się w pouczanie i narzucanie działań dotyczących wewnętrznych spraw mojej ojczyzny” (gazeta.pl, 14 lutego).

Mimo tej cynicznej maskarady, PiS nie zamierza lekceważyć swych imperialistycznych patronów, ani też Waszyngton ani UE nie zamierzają zrywać z Polską. 16 lutego New York Times opublikował  wiernopoddańczy artykuł PiS-owskiego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Ten zdeklarowany „islamofob” wskazał na „wspólną historię i wartości” Polski z USA i przechwalał się, że „Polska traktuje swoje zobowiązania wobec NATO bardzo poważnie”, zwłaszcza w sprzeciwianiu się „agresji Rosji”. Waszczykowski zreferował długą historię służenia kapitalistycznej Polski amerykańskiemu imperializmowi, od wysyłania żołnierzy do Afganistanu i Iraku po zgodę na zainstalowanie w kraju amerykańskiej bazy rakietowej biorącej na cel kapitalistyczną Rosję Putina.

Nawet po zniszczeniu radzieckiego zdegenerowanego państwa robotniczego w latach 1991-92 polska burżuazja zachowała swój głęboko zakorzeniony antyrosyjski szowinizm. Minister obrony Macierewicz utrzymuje, że Rosja jest w stanie wojny z Polską od czasu rozbicia się prezydenckiego samolotu podczas lądowania we mgle w Smoleńsku w 2010 r., kiedy to zginął Lech Kaczyński i znaczna część polskiej elity wojskowej i politycznej. Bez jakichkolwiek dowodów, Macierewicz twierdzi, że samolot ten został zniszczony rosyjską bombą. Kaczyński i spółka lecieli, by upamiętnić polskich oficerów zabitych w 1940 r. przez stalinowską tajną policję w lesie katyńskim. Jak napisaliśmy wcześniej o Katyniu:

„...marksiści-rewolucjoniści nie popierają masowego mordowania burżuazyjnej kasty oficerskiej, ani też właścicieli fabryk, czy burżuazyjnych polityków (ci osobiście odpowiedzialni za zbrodnie i bestialstwa to inna sprawa, zostaną oczywiście poddani rewolucyjnej sprawiedliwości). Niemniej jednak Katyń nie jest zbrodnią przeciwko polskim ludziom pracy. Byli to oficerowie faszyzującej, antysemickiej dyktatury, którzy regularnie mordowali robotników, a nawet burżuazyjnych dysydentów” [podkreślenie w oryginale].

– „Piłsudski a kontrrewolucja w Polsce”, PS nr 8, jesień 1998 (tłumaczenie z Workers Vanguard nr 293, 20 listopada 1981)

Ze swej strony, imperializm amerykański potrzebuje Polski nie tylko jako modelu dla „demokratycznej” kontrrewolucji w pozostających zdeformowanych państwach robotniczych (Chiny, Kuba, Wietnam, Korea Północna, Laos), lecz także jako bazy wypadowej dla prowokacji NATO przeciw Rosji. Administracja Obamy posyła szereg dyplomatów do Polski, by upewnić się, że warszawski szczyt NATO w lipcu będzie miał płynny przebieg. Mają go poprzedzić manewry wojskowe w pobliżu zachodniej granicy Rosji z udziałem 25 tysięcy żołnierzy z 24 państw. Nie amerykańskim żołnierzom i bazom w Polsce! Precz z NATO!

To, że ludzie pracy zwracają się ku PiS-owi (oraz prawicowym i faszystowskim formacjom w innych krajach) z powodu ich „eurosceptycznego” nastawienia, świadczy o bankructwie socjaldemokratów, którzy są zwolennikami UE. Powstała jako gospodarcze uzupełnienie antyradzieckiego sojuszu NATO, Unia Europejska to reakcyjne, zdominowane przez imperialistów konsorcjum, gdzie Niemcy grają pierwsze skrzypce, którego celem jest efektywniejsze wyzyskiwanie robotników u siebie oraz bardziej skuteczne dominowanie nad słabszymi krajami, takimi jak dzisiejsza Grecja. My trockiści, jako proletariaccy internacjonaliści przeciwstawiamy się temu projektowi imperialistycznemu. Byliśmy również przeciwni rozszerzeniu UE w 2004 r. (gdy wstąpiła Polska). Europejscy imperialiści przedstawili szereg kryteriów wstąpienia do UE, które reprezentowały program brutalnych ataków społecznych. Np. w Polsce znacznie ograniczono sektor górniczy, który „okazał się konkurencyjny”, tzn. górnicy byli hurtowo zwalniani a kopalnie zamykano. Zasiłek dla bezrobotnych był tak niski, że nie wystarczał do przeżycia. Odnosząc się do faktu, że niemiecki producent samochodów Opel wypłacał niższe zarobki w swej fabryce w Polsce, nasi niemieccy towarzysze napisali:

„Robotnicy w Niemczech muszą pomóc robotnikom w Polsce walczyć o przyzwoite płace i warunki pracy przeciw żądzy kapitalistycznych zysków rozpętanej przez kontrrewolucję. Do tego niezbędna jest partia rewolucyjna oparta na programie internacjonalistycznej walki klasowej. Ostatecznie dopiero gospodarka planowa pod władzą klasy robotniczej może wyeliminować rażące różnice ekonomiczne i społeczne między różnymi krajami.”

Spartakist nr 157, zima 2004-5

Niezbędna jest walka o rewolucje robotnicze, by wymieść wszystkie burżuazje europejskie na drodze do utworzenia socjalistycznych stanów zjednoczonych Europy. Trzeba będzie zwielokrotnionej ekspansji sił produkcyjnych pod panowaniem proletariatu, by położyć podwaliny pod światowy porządek socjalistyczny, który w końcu przezwycięży historycznie przestarzałe ramy państw narodowych i położy kres głodowi, uciskowi i wojnie. Precz z imperialistyczną UE!

Jako że PiS zamierza zbudować silny „narodowy” przemysł z wielkiej ilości małych i średnich fabryk mających polskich właścicieli, które powstały na resztkach kiedyś znaczącej uspołecznionej bazy przemysłowej, zniszczonej po kontrrewolucji, zwiększą oni wyzysk proletariatu w Polsce. Aby skutecznie walczyć z reakcyjnym reżimem PiS-u, polscy robotnicy muszą przeciwstawić szowinizmowi proletariacką solidarność internacjonalistyczną oraz bronić praw demokratycznych wszystkich uciskanych w kapitalistycznym społeczeństwie. Zainspirowany dziedzictwem „Trzech L” (Lenina, Luksemburg i Liebknechta) proletariat raz jeszcze musi walczyć o rewolucyjną jedność robotników rosyjskich, polskich i niemieckich. Celem SGP jest zbudowanie rewolucyjnej partii robotniczej wzorowanej na partii bolszewickiej Lenina i Trockiego. O nowe rewolucje październikowe! O przekucie Czwartej Międzynarodówki Trockiego, światowej partii rewolucji socjalistycznej!