Documents in: Bahasa Indonesia Deutsch Español Français Italiano Japanese Polski Português Russian Chinese Tagalog
International Communist League
Home Spartacist, theoretical and documentary repository of the ICL, incorporating Women & Revolution Workers Vanguard, biweekly organ of the Spartacist League/U.S. Periodicals and directory of the sections of the ICL ICL Declaration of Principles Other literature of the ICL ICL events

Archiwum

Platforma Spartakusowców 19

Kwiecień 2015

Precz z wojną USA przeciw ISIS!

W Syrii i Iraku kurdyjscy nacjonaliści służą imperializmowi USA

Tłumaczenie artykułu „Syria/Iraq: Kurdish Nationalists Serve U.S. Imperialism” (Workers Vanguard nr 1056, 14 listopada 2014).W nawiasach kwadratowych umieszczono uwagi tłumacza.

*  *  *

Na konferencji prasowej nazajutrz po wyborach do Kongresu prezydent USA Barack Obama stwierdził, że będzie starał się o autoryzację Kongresu dla wojny przeciw ISIS (Państwu Islamskiemu) w Iraku i Syrii, trzy miesiące po rozpoczęciu bombardowań tych reakcyjnych islamistów przez amerykański imperializm. Dwa dni później ogłoszono, że do Iraku wkrótce wysłanych zostanie 1,5 tys. amerykańskich żołnierzy, podwajając liczbę wojskowych „doradców” w tym kraju. Jakoś cienko brzmi ciągłe podkreślanie przez Biały Dom, że żaden amerykański żołnierz „nie postawi stopy na tym terenie”, by prowadzić tam wojnę przeciw ISIS.

W chwili obecnej administracja Obamy nadal stosuje jedynie ataki z powietrza, a na ziemi wysługuje się siłami lokalnymi. W bitwie o zamieszkałe głównie przez Kurdów miasto Kobane w północnej Syrii, USA prowadzi ataki z powietrza przeciw ISIS oraz zrzuca broń i inne dostawy dla bojowników, głównie z Ludowych Komitetów Ochrony (YPG). Stanowią one militarne skrzydło Partii Unii Demokratycznej (PYD), sprzymierzonej z nacjonalistyczną Robotniczą Partią Kurdystanu (PKK), mającą swoje główne zaplecze w Turcji. YPG pełni [w tej wojnie] rolę lądowych oddziałów wojskowych imperialistów amerykańskich i zarazem obserwatorów wskazujących cele bombardowań. Rzecznik YPG Polat Can opisał, jak członek jego organizacji w dowództwie wspólnej operacji przekazuje namiary do ataków bombowych, dostarczane przez siły YPG na miejscu walk (www.civiroglu.net, 14 października 2014).

Przyspieszenie „przeformułowania celów” amerykańskich w Iraku i Syrii podkreśla potrzebę wyrażenia sprzeciwu wobec wojny z ISIS i innych imperialistycznych grabieży przez klasowo świadomych robotników w każdym kraju, a zwłaszcza w USA. Atak imperialistów, cynicznie prowadzony w imię pomocy humanitarnej dla jazydów, syryjskich Kurdów i innych ofiar morderców z ISIS, ma na celu wzmocnienie kontroli USA nad Bliskim Wschodem. „Koalicyjny” miszmasz, na którego czele stoją USA, zawiera Arabię Saudyjską i Katar, zaliczane do głównych sponsorów finansowych ISIS, jak również inne monarchie znad Zatoki Perskiej. Publiczne ścinanie głów przez ISIS zaszokowało społeczeństwo amerykańskie, co spowodowało wzrost poparcia dla bombardowań. Już nie tak bardzo nagłaśniane są w kapitalistycznych mediach w USA liczne egzekucje saudyjskich sojuszników Waszyngtonu, którzy dokonują ich wobec osób skazanych za homoseksualizm, cudzołóstwo, bluźnierstwo, odstępstwo od wiary religijnej i za uprawianie magii.

W Kobane siły sprzymierzone z PKK związały los uciskanej ludności kurdyjskiej z wojną amerykańskiego imperializmu przeciw ISIS. Do tych ich starań dołączył rząd iracki i kurdyjscy peszmergowie z północnego Iraku, którzy prowadzą wspólne operacje z USA, tak samo jak robili to uprzednio podczas amerykańskiej okupacji Iraku. Jak oświadczyliśmy w poprzednim wydaniu [Workers Vanguard], „Fakt, że wszystkie te oddziały stanowią siły lądowe interwencji imperialistycznej oznacza, że rewolucyjni marksiści zajmują stanowisko po tej stronie konfliktu militarnego, co ISIS, gdy ci ostatni biorą na cel imperialistów i ich sprzymierzeńców” (WV nr 1055, 31 października 2014).

Jesteśmy nieprzejednanymi przeciwnikami ultrareakcyjnego programu politycznego i społecznego ISIS, i potępiamy okrucieństwa popełniane przez każdą stronę we wzajemnych walkach między wspólnotami. Przed interwencją militarną USA  twierdziliśmy, że międzynarodowemu proletariatowi nie wolno zajmować strony w licznych konfliktach między grupami etnicznymi i wspólnotami w regionie, które to konflikty w niemałej mierze stanowią spuściznę podporządkowania kraju imperialistom, natomiast klasa robotnicza musi stanąć w opozycji do imperialistów i ich pomagierów w Iraku i Syrii.

Nasze stanowisko militarne po stronie ISIS przeciw kierowanej przez USA koalicji i jej lokalnym dzisiejszym pomocnikom wynika z naszego przekonania, że głównym wrogiem ludzi pracy w USA i na Bliskim Wschodzie są imperialiści. W swym dążeniu do zysków i dominacji, amerykańska klasa panująca dokonała rzezi niezliczonych milionów ludzi i bezustannie sieje spustoszenie na świecie. W innych warunkach ISIS mogłoby równie dobrze funkcjonować jako agencja imperialistów, jak to uczynili jego poprzednicy w popieranej przez CIA wojnie mudżahedinów przeciw Związkowi Radzieckiemu w Afganistanie. Niedawne poparcie USA dla opozycji wobec reżimu Assada we wczesnej fazie wojny domowej w Syrii zachęciło islamskie siły fundamentalistyczne, łącznie z tymi, które później przekształciły się w ISIS.

Wykładając karty na stół, New York Times z 23 października w artykule redakcyjnym zatytułowanym „Dlaczego musimy ocalić Kobane” odnotował, że to kurdyjskie miasto „raz zlekceważone przez amerykańskich dowódców jako nieważne”, stało się testem dla strategii rządu Obamy uderzeń lotniczych połączonych z poleganiem na lokalnych siłach lądowych. „Porażka w Kobane”, jak oświadczono w Timesie, „pokazałaby kruchość amerykańskiego planu i oddałaby Państwu Islamskiemu ważne zwycięstwo”.

Z punktu widzenia międzynarodowego proletariatu, porażka popieranych przez USA sił w Kobane mogłaby pokrzyżować amerykańskie zakusy dotyczące tego regionu. Mogłaby ona także krzewić opozycję w USA, gdzie mimo niewielkiego wzrostu poparcia dla kampanii przeciw ISIS, ludzie pracy nadal są znużeni wojną. Gnębiona przez lata kryzysu gospodarczego, gdy z „ożywienia” w przeważającej mierze skorzystali jedynie bogaci, większość ludności USA jest nieufna i zniechęcona do rządu, w tym wokół takich kwestii, jak odebranie prawa do prywatności i innych praw demokratycznych w związku z „wojną z terrorem”. Jako marksiści zmierzamy do obrócenia tego rozczarowania i gniewu w walkę klasową przeciw panującym w kraju kapitalistom. To poprzez taką walkę proletariat musi zostać pozyskany dla programu rewolucji socjalistycznej, która zniszczy bestię imperializmu od środka.

Związki kurdyjskich nacjonalistów z imperializmem

Obecny sojusz przywództwa PKK z imperialistami amerykańskimi to tylko ostatni epizod długiej historii manewrowania burżuazyjnych i drobnomieszczańskich nacjonalistów kurdyjskich, by przypochlebić się imperialistom i regionalnym reżimom kapitalistycznym. W każdym okresie program ten oznaczał zdradzanie słusznej walki ludu kurdyjskiego.

Naród kurdyjski podzielony jest między Iran, Irak, Syrię i Turcję ‒ co jest spuścizną po sztucznym wyznaczeniu granic na Bliskim Wschodzie przez imperializmy brytyjski i francuski na kadłubie tureckiego Imperium Osmańskiego pod koniec I wojny światowej. Dla narodowego wyzwolenia ludu kurdyjskiego niezbędne jest obalenie tych państw przez proletariat i wykucie Socjalistycznej Republiki Zjednoczonego Kurdystanu. Kurdyjskie aspiracje narodowe muszą być powiązane z walkami klasy robotniczej w Turcji i na całym Bliskim Wschodzie oraz w innych krajach. Zasadnicze znaczenie dla tej perspektywy ma obecność aż miliona Kurdów w Niemczech, gdzie są w znacznym stopniu zintegrowani w szeregach klasy robotniczej. Robotnicy ci stanowią ogniwo łączące walki Kurdów na Bliskim Wschodzie z walkami licznej niemieckiej klasy robotniczej przeciw jej wyzyskiwaczom.

Kurdyjscy przywódcy narodowi i plemienni mają w dorobku stuletnią historię zdrad, prowadząc Kurdów od jednej porażki do drugiej. Gdy w I wojnie światowej Imperium Osmańskie rozpętało ludobójczą kampanię przeciw Ormianom, podczas której zmasakrowano co najmniej milion ludzi, pomagali w niej Kurdowie zmobilizowani przez swych plemiennych przywódców. Wkrótce zostali oni za to „nagrodzeni” bezlitosnymi represjami. Gdy Mustafa Kemal (Atatürk) konsolidował nowoczesne państwo tureckie, usiłował zniszczyć narodową tożsamość Kurdów, zakazując używania ich języka. Powtarzające się rewolty Kurdów brutalnie tłumiono, przy czym setki tysięcy ludzi deportowano do środkowej i zachodniej Turcji.

To Związek Radziecki, utworzony poprzez proletariacką Rewolucję Rosyjską 1917 r., wskazał drogę wyjścia z tego kręgu etnicznych i wspólnotowych rzezi i stworzył Kurdom warunki do osiągnięcia ich najwyższego poziomu wolności narodowej. W okresie przywództwa Lenina 200 tys. Kurdów w nowo powstałym państwie robotniczym otrzymało od bolszewików pełne prawa polityczne i językowe. Kurdyjskie rejony na Kaukazie dostały autonomiczną administrację, przy czym edukacja i zarządzanie odbywały się w ich własnym języku. Pisemny język kurdyjski najpierw rozkwitł w radzieckiej Armenii (początkowo w alfabecie ormiańskim, potem łacińskim i w cyrylicy). Stolica Armenii, Erewań, stała się pierwszym ośrodkiem rozwoju kurdyjskich publikacji i literatury. Biurokratyczna degeneracja państwa radzieckiego za Stalina nie wymazała tych zdobyczy, nawet po rozwiązaniu przez Stalina „Czerwonego Kurdystanu” w 1929 r. Do lat 30. wszyscy Kurdowie radzieccy umieli czytać i pisać, podczas gdy przed rewolucją piśmienni stanowili jedynie jeden procent społeczeństwa kurdyjskiego.

Działania Demokratycznej Partii Kurdystanu (KDP), na której czele obecnie stoi Masud Barzani, oraz Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK) Dżalala Talabaniego w Iraku stanowią podręcznikowy przykład, jak szukanie sojuszników wśród miejscowych kapitalistów i ich imperialistycznych ojców chrzestnych zapowiada porażkę. Gdy reżim rządzącej od 1963 r. arabskiej  nacjonalistycznej partii Baas zaatakował Kurdów, KDP otrzymała poparcie od nikczemnego przymierza CIA, izraelskiego Mosadu i szacha Iranu. W zamian KDP zwróciła się przeciwko irańskim Kurdom, wyłapując ich i przekazując szachowi. Po zawieszeniu ognia z reżimem Baas w 1970 r. Kurdowie uzyskali rozległy region autonomiczny w północnym Iraku.

Jak zawsze bywało, rzekomi dobroczyńcy Kurdów zwrócili się przeciw nim. W 1975 r. szach zawarł odrębny pokój z Saddamem Husajnem i odciął wsparcie dla Kurdów, a wkrótce za jego przykładem poszła CIA. Pozwoliło to armii irackiej wedrzeć się z powrotem na obszary kurdyjskie. Fala represji, jaka nastąpiła zaraz potem, zmusiła 100 tys. Kurdów do ucieczki z regionu. Krótko po tym, podczas wojny irańsko-irackiej (1980-88) KDP otrzymała wsparcie z Iranu, podczas gdy PUK zawarła z Husajnem porozumienie o zawieszeniu ognia. W 1983 r. USA zaczęły brać stronę Iraku w tym konflikcie. Wraz z dostawami broni i pozostałą pomocą napływającą z USA i Europy, w tym technologią do produkcji gazu bojowego i broni biologicznej, reżim iracki został zachęcony do działań przeciwko ludności kurdyjskiej. Wtedy PUK połączyła siły z KDP i armią irańską, która weszła daleko w głąb irackiego Kurdystanu. Husajn odpowiedział lotniczymi atakami bombowymi i gazowymi, zabijając tysiące Kurdów.

Podczas Operacji Pustynna Burza w 1991 r. ‒ pierwszej wojny USA przeciw Irakowi, KDP i PUK zajęły stronę Ameryki. Po wojnie Kurdowie wzniecili powstanie, oczekując nadaremno, że USA ich poprze. Powstanie zostało brutalnie stłumione przez rząd iracki, a tym razem liczba uchodźców przekroczyła milion. Tym niemniej, iraccy Kurdowie zdołali ustanowić własny region autonomiczny na północy kraju dzięki wymuszonej przez USA na Iraku „strefie zakazu lotów”. Podczas inwazji USA na Irak w 2003 r. zarówno KDP, jak i PUK działały pod dowództwem amerykańskim i służyły następnie jako oddziały pomocnicze sił okupacyjnych. Przez ponad dekadę Barzani sprawuje rządy na bogatej w złoża ropy naftowej północy kraju, zaś Talabani służył jako prezydent rządu w Bagdadzie od 2005 r. do lipca 2014 r.

Podczas gdy przywódcy kurdyjscy przyzwoicie zarobili na swoich usługach dla imperialistów, ludność zapłaciła krwią. Przez całą okupację Iraku USA manipulowały i wzmacniały podziały religijne, w tym mobilizując kurdyjską [milicję] peszmergów razem z milicjami szyickimi do niszczenia powstańców sunnickich w Faludży w 2004 r., kiedy to wojsko amerykańskie zrównało miasto z ziemią. Zdominowany przez szyitów rząd w Bagdadzie dolewał oliwy do ognia konfliktów religijnych i politycznych, poczynając od zachęcania szyickich plutonów egzekucyjnych aż po obławy na sunnitów powiązanych z partią Baas Saddama Husajna. To właśnie z ruin takiej wojny między wspólnotami w Iraku wyłoniła się Al-Kaida, która później przeobraziła się w ISIS, i uzyskała poparcie ze strony wielu pokrzywdzonych sunnitów.

PKK, Syria i Turcja

PKK, która dawniej prezentowała swój narodowowyzwoleńczy program jako jeden z wariantów „marksizmu-leninizmu”, uzyskała punkt oparcia w syryjskim Kurdystanie pod koniec lat 70. w wyniku tarć między Turcją a Syrią. W tamtym okresie Syria stała się bliskim sojusznikiem Iranu, i tak pozostało do dzisiaj, a także była w sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Usiłując użyć Kurdów przeciw swym tureckim rywalom, ówczesny prezydent Syrii Hafiz al-Asad (ojciec obecnego prezydenta) zezwolił PKK na otwarcie biur w Damaszku i założenie ośrodków szkoleniowych w libańskiej dolinie Bekaa, która była pod kontrolą Syrii. Znaczną część bojowników PKK w Turcji stanowili dawniej i obecnie syryjscy Kurdowie, niektórzy szacują ich nawet na jedna trzecią.

Jednocześnie nacjonalistyczny reżim arabski Hafiza al-Asada przeszedł do pogłębienia ucisku ludu kurdyjskiego w Syrii. Asad usilnie dążył do osiedlania plemion arabskich na ziemiach kurdyjskich i nadal odmawiał obywatelstwa setkom tysięcy Kurdów. Dziś ok. 300 tysięcy spośród nich to bezpaństwowcy.

Zniszczenie Związku Radzieckiego w 1991 r. zwiększyło niestabilność Syrii w obliczu o wiele większej siły wojskowej Turcji. Do roku 1998, stojąc wobec groźby zbrojnej interwencji Turcji, Asad zdelegalizował PKK, uwięził wielu jej przywódców i wyrzucił z kraju założyciela i przywódcę Abdullaha Öcalana. W następnym roku Öcalan został schwytany z pomocą CIA w Turcji i uwięziony. Wkrótce bojownicy PKK w Syrii i Libanie zostali zmuszeni do przeniesienia się do północnego Iraku.

Wybuch syryjskiej wojny domowej w 2011 r. dał PKK i PYD nowe „siły życiowe”. Reżim Baszszara al-Asada i kurdyjska PYD podzielały niechęć do sunnicko-arabskich rebeliantów. Nawet te kurdyjskie partie w Syrii, które w pierwszym odruchu zamierzały grać według zasad USA, Turcji i ich sojuszników w ustanowieniu zjednoczonej opozycji na wygnaniu, w końcu wycofały się z głównej koalicji antyasadowskiej, ponieważ niekurdyjskie grupy rebelianckie odrzucały wszelkie formy autonomii dla Kurdów. PYD oświadczyła Wolnej Armii Syryjskiej (FSA), żeby trzymała się z dala od terytorium kurdyjskiego. Ostrzeżenie to ogólnie biorąc było brane pod uwagę, choć dochodziło do sporadycznych starć między FSA a YPG. Asad usiłował zwiększać napięcie, zachowując się pojednawczo wobec Kurdów, pozwalając na przywrócenie niektórym z nich obywatelstwa, ponadto przyzwalając na przeniesienie się ok. tysiąca bojowników PKK z Iraku do Syrii.

W lipcu 2012 r. nastąpił ważny zwrot w syryjskiej wojnie domowej, kiedy to siły rebelianckie przystąpiły do ofensywy w Damaszku (zabijając trzy osoby z bliskiego otoczenia Asada w atakach bombowych). Podczas gdy rebelianci nacierali na obrzeżach stolicy, Asad zawarł cichą umowę z PYD. Wojska syryjskie zostały wycofane z terenów kurdyjskich, zaś siły PYD szybko na nie weszły, praktycznie bez zbrojnej konfrontacji. Uwolniło to siły reżimowe i pozwoliło skierować je do walki z rebelią w Damaszku i innych częściach kraju.

Od tej chwili głównymi wrogami PYD były Front Al-Nusra (Front Obrony Ludności Lewantu) i ISIS. Szczegółowe studium o tym regionie z początku 2014 r., opracowane przez Międzynarodową Grupę Kryzysową (ICG, organ doradczy imperialistów) dokumentuje przypadki, gdzie YPG angażując się w kluczowe bitwy z islamistami, otrzymywały broń i wsparcie z powietrza od reżimu Asada. ICG donosiło również o wsparciu finansowym PYD przez Damaszek i dostarczaniu im paliwa.

Utworzenie na wpół autonomicznego regionu kurdyjskiego na granicy z Turcją było ostatnią rzeczą, jakiej chciał reżim w Ankarze. Od początku syryjskiej wojny domowej Turcja usiłowała zapobiec konsolidacji obszaru zdominowanego przez PYD i PKK przy granicy. Rzut oka na mapę wystarczy, by się przekonać dlaczego jest to tak ważne. Regiony tureckiego Kurdystanu, w których PKK skoncentrowała swą wojnę partyzancką leżą w Anatolii wschodniej i południowo-wschodniej, podczas gdy kurdyjskie regiony w Syrii są położone dalej na zachód. Turecki rząd obawia się groźby otwarcia nowego frontu w centralnej Anatolii przez bojowników PKK działających z baz w Syrii.

Podczas długiej, brutalnej wojny kapitalistycznej Turcji przeciw PKK, kiedy to w latach 1984-99 zamordowano 37 tys. Kurdów, bojownicy PKK w Iraku byli wyłapywani i zabijani przez KDP i PUK, działające na rzecz Ankary. Obecnie, by podkopać zdobycze PYD w Syrii, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan raz jeszcze zwrócił się do swego sojusznika Barzaniego. KDP najpierw usiłowała skonsolidować przyczółek w Syrii północnej, zachowując się pojednawczo wobec PYD, lecz próby ustanowienia wspólnej administracji syryjskich Kurdów nie powiodły się. Chcąc przeciwdziałać wzrastającym wpływom PYD, Barzani ogłosił, że setki kurdyjskich dezerterów z armii syryjskiej, którzy następnie przeszli przeszkolenie przez KDP w irackim Kurdystanie, zostaną przerzucone z powrotem do Syrii. PYD zablokowała ich wjazd na granicy. Ostatnio Turcja zgodziła się na tranzyt sił KDP do Syrii przez terytorium tureckie. Erdoğan upatruje w tym przede wszystkim akcję policyjną wymierzoną w siły PKK i PYD.

Za takimi manewrami kryją się silne związki gospodarcze irackiego Kurdystanu i Turcji. Do Erbilu, stolicy kurdyjskiego regionu napływają w ostatnich latach dziesiątki miliardów dolarów tureckich inwestycji, przekształcając architekturę miasta, jednocześnie napełniając kieszenie klanu Barzanich i innych przywódców nacjonalistycznych. Turcja ma na oku również zasoby ropy naftowej tego regionu, choć Waszyngton jak dotąd sprzeciwia się próbom Barzaniego eksportowania ropy bezpośrednio do Turcji, bez oddawania krajowemu rządowi w Bagdadzie jego udziału.

Klasa panująca w Turcji uważa iracki Kurdystan za przejście do planowanego panowania na Bliskim Wschodzie. Celowi temu służy również poparcie Turcji dla opozycji wobec Asada w Syrii. Erdoğan dąży do takiego ograniczenia zakresu wspierania Kurdów w Kobane, by ustanowić zdominowaną przez Turcję strefę buforową na terytorium Syrii. Obejmowałaby ona strefę zakazu lotów, co w sposób oczywisty uderzałoby w reżim Asada, skoro ISIS nie ma sił powietrznych.

Reformiści salutują lądowym pomagierom imperialistów

Zwycięstwo USA i ich sługusów utwierdziłoby jeszcze bardziej imperialistów w ich dążeniu do panowania i cofnięcia walk Kurdów i innych uciskanych ludów i społeczności. Lewicowi reformiści w wielu krajach, którzy wspierają Kurdów w Kobane, odrzucają z lekceważeniem tę tezę, jakże podstawową dla marksistowskich przeciwników imperialistycznego porządku światowego.

Czołowe szeregi proimperialistycznego chóru we Francji zajmuje [o ironio!] Nowa Partia Antykapitalistyczna (NPA, związana oficjalnie z tzw. Międzynarodowym Sekretariatem Czwartej Międzynarodówki), która wzywa rząd Francji do uzbrojenia Kurdów w Kobane. W oświadczeniu wydanym 9 października 2014 r. NPA stwierdziła, że jest „przeciwna katastrofalnym interwencjom armii wielkich potęg” w celu pokonania ISIS i w zamian wezwała do „wspierania oporu miejscowych sił postępowych”. Innymi słowy, mafijny boss powinien scedować uderzenie na niższego rangą piechura, z tą różnicą, że w gangu taki czyn mógłby oznaczać wprowadzenie do Rodziny. Stanowisko NPA w kwestii Kobane jest zasadniczo takie samo, jak jej stanowisko w kwestii interwencji francuskiego imperializmu w Mali i innych afrykańskich neokoloniach. NPA preferuje tam uzbrajanie miejscowych sił, a nie wysyłanie francuskich żołnierzy.

W USA te same grupy reformistyczne, które dekadę temu budowały ruch antywojenny wymierzony przeciw republikańskiej administracji Busha, dziś w najlepszym razie jedynie półgłosem wyrażają sprzeciw wobec aktualnej interwencji USA, kierowanej przez prezydenta z Partii Demokratycznej. Wśród tych oportunistów są tacy, którzy podają się za przeciwników interwencji USA w Syrii i Iraku, jednocześnie wspierając siły kurdyjskie działające tam niejako w roli zastępców imperialistów. Np. w oświadczeniu z 27 października Socialist Alternative entuzjazmuje się możliwością, że „milicje kurdyjskie w Kobane, obecnie wspierane przez amerykańskie ataki powietrzne i dostawy broni, odeprą ofensywę [Państwa Islamskiego]”, oświadczając, że taki wynik „podkreśliłby potrzebę zjednoczonego i zmobilizowanego ruchu oddolnego dla pokonania IS na stałe” (www.socialistalternative.net).

Ci reformiści przynajmniej są konsekwentni, pochwalając popierane przez USA siły kurdyjskie. Centryści z Grupy Internacjonalistycznej (IG) chcą zjeść ciastko i mieć ciastko, gdy wzywają: „Bronić Kurdów, pokonać imperializm USA i NATO!” (Internationalist, październik 2014). Prosta prawda jest taka, jak napisaliśmy w poprzednim wydaniu WV: „opowiadanie się za Kurdami w obecnym konflikcie może oznaczać tylko wspieranie imperialistycznej grabieży”.

Robiąc reklamę kurdyjskim nacjonalistom wiele grup reformistycznych wskazuje na kurdyjskie regiony w północnej Syrii jako miejsce rewolucji społecznej dokonującej się pod rządami PKK i PYD. Są to te same grupy lewicowe, które niedawno popierały syryjskich rebeliantów. Wszystkie nurty tych rebeliantów (od nielicznych bardziej świeckiego rodzaju po islamistów) były tak samo wrogie idei kurdyjskich praw narodowych, jak były wrogie Asadowi. Te grupy lewicowe również otwarcie apelowały do imperialistów o interwencję zbrojną po stronie rebeliantów.

Rzeczywistość w regionie nazywanym przez PYD Rojava (Kurdystan zachodni) niezupełnie jest taka różowa. Statut PYD, w którym opowiada się ona za autonomią w Rojavie nie przedstawia wizji obalenia kapitalistycznych stosunków własnościowych, lecz broni prawa do własności prywatnej. PYD ustanawia własny aparat represji poprzez własne wojsko, policję i więzienia, czyli nowo powstały aparat burżuazyjnego państwa. Członkowie ustanawianych tam rad ludowych są wyznaczani przez PYD a reformistyczna lewica wiwatuje. Tam, gdzie rady mają w składzie przedstawicieli innych partii, a także na obszarach ze znaczną częścią ludności niekurdyjskiej, gdzie mają w składzie członków innych wspólnot ‒ organy te spełniają w rzeczywistości niewiele funkcji poza rozprowadzaniem pomocy humanitarnej i innych artykułów pierwszej potrzeby. Sprawozdanie ICG tak prezentuje PYD: „Najczęściej przejęła ona struktury zarządzania [reżimu Asada] i po prostu je przemianowała, natomiast nie wytworzyła własnego unikalnego modelu, jak utrzymuje”.

Zadając kłam zapewnieniom o autonomii, reżim Asada nie wycofał wszystkich swych sił z tego obszaru, spodziewając się powrócić z całą potęgą przy pierwszej sposobności. Podczas gdy Damaszek wycofał większość obsady służby bezpieczeństwa, nadal kieruje urzędami administracji i wypłaca pensje w sektorze państwowym, w tym nauczycielom (którzy nadal trzymają się programów nauczania zaaprobowanych przez Partię Baas). W największym mieście kurdyjskim Kamiszli, siły rządowe utrzymują się na przejściu granicznym z Turcją, na lotnisku i w centrum miasta, gdzie znajdują się biura służb bezpieczeństwa. W ostatnim sprawozdaniu z tego terenu Human Rights Watch i Washington Institute odnotowano, że żołnierze syryjscy i inni przedstawiciele aparatu bezpieczeństwa swobodnie przemieszczają się po Kamiszli i otaczających je wioskach. W rezultacie niezależnie od tego jaka autonomia została faktycznie osiągnięta, kurdyjscy nacjonaliści podporządkowują ją swej służbie na rzecz militarnej kampanii imperialistów.

Marksiści dążą do tego, by kurdyjscy bojownicy zerwali z nacjonalistyczną polityką, która bardzo często prowadzi do klęski i przyjęli rewolucyjny, proletariacki program internacjonalistyczny, którego jednym z głównych założeń jest bezwarunkowa opozycja wobec imperializmu. Robotnicy kurdyjscy, stanowiący strategiczne części proletariatu w Turcji, Iranie i innych krajach bliskowschodnich, jak również w Niemczech, mają klucz do wyzwolenia społecznego i narodowego. Jak trzydzieści lat temu oświadczył nasz przedstawiciel, pozdrawiając konferencję bojowników kurdyjskich w Europie:

„Rozumiemy, że walka o Zjednoczoną Socjalistyczną Republikę Kurdystanu zostanie ukształtowana przez rewolucyjny proletariat całego regionu i z kolei sama określi jego przyszłość w kierunku socjalistycznej federacji Bliskiego Wschodu. Naszym modelem jest Rosja Lenina z lat 1917-24, gdy bolszewicy przedstawiali mniejszościom narodowym możliwości i zalety połączenia się ze Związkiem Radzieckim. Jeśli chodzi o nas, jesteśmy oddani sprawie wykucia internacjonalistycznej partii światowej rewolucji proletariackiej i przemawiamy do was w przekonaniu, że przyszłość ludzkości zależy od jej zbudowania.”

Workers Vanguard nr 362, 14 września 1984