Ukraiński pucz: na czele faszyści, poparcie imperialistów USA i UE
Krym jest rosyjski
18 marca Krym oficjalnie znów połączył się z Rosją, po podpisaniu traktatu reunifikacyjnego przez prezydenta Rosji Władimira Putina i jego krymskiego odpowiednika. Stało się to w dwa dni po głosowaniu na Krymie, w którym prawie 97 proc. głosujących (przy frekwencji, jak donoszą media, wynoszącej 83 proc.) opowiedziało się za odłączeniem Krymu od Ukrainy i wejściem w skład Rosji. Jednak wola dominującej części ludności Krymu przyłączenia się znów do Rosji nie liczy się dla zachodnich imperialistów. Administracja Obamy i jej europejscy sojusznicy, w tym Polska odmawiają uznania reunifikacji Krymu z Rosją. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski określił referendum na Krymie jako „farsę” i „głosowanie pod lufami karabinów”. Rząd Polski dołączył do Waszyngtonu i UE w narzuceniu nowej serii sankcji, w tym zakazów podróżowania i zamrożeń kont wymierzonych przeciwko rosyjskim urzędnikom wysokiego szczebla. Mówimy: precz z sankcjami przeciw Rosji!
Gdy Putin ratyfikował przyłączenie się Krymu do Federacji Rosyjskiej, w Brukseli Arsenij Jaceniuk, wyznaczony na premiera po mającym poparcie imperialistów, podszytym faszystami puczu w Kijowie, podpisywał „umowę stowarzyszeniową” z UE. W akcie kolejnej prowokacji przeciw Rosjanom, imperialiści UE zaproponowali podobne umowy dwóm byłym republikom radzieckim, Gruzji i Mołdawii. Tymczasem trwa donośne natowskie pobrzękiwanie bronią. Na spotkaniu 6 marca gen. Anders Fogh Rasmussen zapewnił Jaceniuka, że NATO „wzmoże nasze wysiłki, by zbudować zdolność wojskową armii ukraińskiej, łącznie z większą ilością wspólnych szkoleń i ćwiczeń”. USA już wysłały 12 myśliwców i 300 ludzi obsługi do Polski w następstwie rosyjskiej interwencji na Krymie. I podczs gdy wspólne manewry wojskowe z Rosją zostały odwołane, około 1300 żołnierzy (w tym z Polski) ma wziąć udział w ćwiczeniach o nazwie Rapid Trident we Lwowie. W interesie ludzi pracy na całym świecie leży przeciwstawianie się temu imperialistycznemu podżeganiu do wojny.
Polska aktywnie wspierała ukraiński „Euromajdan”, w tym poprzez pomoc medyczną w polskich szpitalach i negocjacje między opozycją a rządem w Kijowie. Polska była pierwszym państwem, które uznało niepodległość Ukrainy w 1991 r., a także była inicjatorką Partnerstwa Wschodniego, programu UE obejmującego zacieśnianie związków m.in. z Ukrainą. W okresie międzywojennym burżuazyjna Polska okupowała i wcieliła Ukrainę zachodnią w wyniku wojny polsko-bolszewickiej 1919-20 r. Nic dziwnego, że kapitalistyczna Polska próbuje odbudować swoje wpływy w tym regionie, kiedy to premier Donald Tusk deklaruje, że bohaterowie Majdanu „oddali swoje życie za ideę integracji europejskiej”. Robotnicy polscy, ukraińscy i rosyjscy powinni połączyć się ze swymi braćmi i siostrami klasowymi w reszcie Europy w walce przeciw swym „własnym” burżuazjom o socjalistyczne stany zjednoczone Europy.
Poniższy artykuł został zaadoptowany z Workers Vanguard nr 1041 z 7 marca. Opuściliśmy drugą część zdania (oznaczoną tu kursywą) z następującego zdania w oryginalnym artykule: „Marksiści postępują zgodnie swymi zasadami popierając rosyjską interwencję na Krymie, byleby Rosja wprowadziła w życie szczególne prawa dla mniejszości Tatarów krymskich, którzy są bardzo uciskani za rządów ukraińskich”. Opuściliśmy również całe zdanie, mówiące: „Na przykład gdyby siły rosyjskie wykorzystały przejęcie Krymu do nasilenia ucisku Tatarów, wtedy popieranie rosyjskiej interwencji byłoby złamaniem zasad”. Jak stwierdzono we wniosku przyjętym na posiedzeniu Międzynarodowego Sekretariatu 28 marca: „uczynienie samostanowienia Krymu zależnym od rozciągnięcia przez rząd Putina specjalnych praw na Tatarów, jak zrobiliśmy, podcinało nasze słuszne stanowisko mówiące, że Krym jest rosyjski”. Ponadto, jak stwierdzono we wniosku, „nigdy nie uzależnialiśmy naszego wezwania o niepodległość Quebecu od przyznania przez burżuazję pełnych praw rdzennej ludności indiańskiej”.
* * *
3 marca. Po przerzuceniu żołnierzy na Krym przez rosyjskiego przywódcę Władimira Putina w następstwie uchwały Rady Federacji, zachodnia machina propagandowa przypuściła histeryczny atak. Sekretarz stanu USA John Kerry stwierdził, że Rosja zapłaci „wysoką cenę” za to wtargnięcie, grożąc usunięciem Rosji z imperialistycznej G8 i zamrożeniem rosyjskich aktywów za granicą. Bez najmniejszych oznak ironii Kerry perorował: „nie można zachowywać się w XXI wieku jak w wieku XIX, dokonując inwazji na inny kraj pod całkowicie wymyślonym pretekstem”. Afganistan, Irak, Libia, Syria itd. – lista krajów, którym groził lub gdzie miał miejsce najazd imperializmu amerykańskiego „w XXI wieku” ciągnie się bez końca. W rzeczy samej, w wydarzeniach na Ukrainie maczali palce zwłaszcza imperialiści amerykańscy z USA, jak też europejscy z UE.
Interwencja rosyjska na Krymie to bezpośrednia odpowiedź na obalenie rządu w stołecznym Kijowie. 22 lutego skorumpowanego prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza obalił prawicowy pucz z faszystami na czele, mający poparcie USA i UE. Janukowycz wkrótce potem uciekł do Rosji. Sytuację kontrolują bandyci od rzucania koktajlami Mołotowa, którzy stali na czele trzymiesięcznych masowych mobilizacji na ulicach Kijowa, zajmowali budynki rządowe i zbrojnie atakowali policję. Faszyści z partii Swoboda mają w nowym rządzie wicepremiera i kilku ministrów. Współzałożyciel Swobody Andrij Parubij stoi na czele Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, która nadzoruje siły zbrojne. Nowym wicepremierem ds. gospodarczych jest Ołeksandr Sycz ze Swobody, który okrył się złą sławą jako parlamentarzysta domagający się całkowitego zakazu aborcji, nawet gdy ciąża jest skutkiem gwałtu. Podczas gdy pupilek Waszyngtonu Arsenij Jaceniuk, przewodniczący Batkiwszczyny (Ojczyzna) pełni obowiązki premiera, bandyci z Majdanu nadal dyktują politykę.
Przejęcie władzy przez prawicowych ukraińskich nacjonalistów w wyniku puczu dogłębnie wstrząsnęło rosyjskojęzyczną ludnością Ukrainy, zwłaszcza we wschodniej i południowo-wschodniej części kraju. W rzeczy samej, jednym z pierwszych zarządzeń nowego reżimu było zniesienie prawa z 2012 r., zezwalającego na oficjalne posługiwanie się językiem rosyjskim i innymi językami mniejszości. Zostało to słusznie ocenione jako atak na nieukraińskie mniejszości, prowokując powszechne protesty, w tym nawet we Lwowie, gdzie faszyści mają znaczne poparcie. Trzynaście z 27 obwodów Ukrainy, głównie na wschodzie kraju przyjęło rosyjski jako drugi język oficjalny, zaś dwa zachodnie obwody przyjęły rumuński, węgierski i mołdawski. Na Krymie, gdzie 58,5 proc. ludności stanowią etniczni Rosjanie, 24,4 proc. Ukraińcy zaś 12,1 proc. Tatarzy, nowe szowinistyczne prawo Kijowa odczuto szczególnie boleśnie, ponieważ ok. 97 proc. dwumilionowej społeczności zamieszkującej Krym posługuje się rosyjskim jako głównym językiem, niezależnie od pochodzenia etnicznego.
Wojsko rosyjskie z pomocą miejscowych sił „samoobrony” opanowało Autonomiczną Republikę Krymu. Według doniesień większość ukraińskich żołnierzy stacjonujących na Krymie przeszła na drugą stronę, a część się zwolniła. Tymczasem na stronę rosyjską zdezerterował dowódca ukraińskiej marynarki wojennej, to samo zrobiło 800 osób obsługujących ukraińską bazę lotniczą na Krymie. Niezadowolenie rozszerzyło się również na wschodnią Ukrainę.
Na Półwyspie Krymskim znajdują się liczne rosyjskie oddziały wojskowe i marynarze floty wojennej. Na podstawie porozumienia z poprzednimi rządami Ukrainy miasto Sewastopol jest bazą macierzystą rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Nowy prorosyjski rząd na Krymie wzywa do plebiscytu zaplanowanego na 30 marca, by rozstrzygnąć o statusie tego obszaru: czy pozostać częścią Ukrainy, czy też dążyć do de facto niepodległości i bliższych związków z Rosją.
Jak było do przewidzenia, nowy rząd ukraiński potępił interwencję Putina jako zajęcie przez Rosjan terytorium Ukrainy, zaś burżuazyjni eksperci zaczęli porównywać tę interwencję z wojną rosyjsko-gruzińską z 2008 r. Rosyjska interwencja wojskowa na Krymie nie jest podobna do tamtej wojny, podczas której siły zbrojne Rosji wkroczyły na terytorium Gruzji. W tamtej wojnie marksiści mieli linię rewolucyjnego defetyzmu, przeciwstawiając się obydwu burżuazyjnym siłom zbrojnym (Gruzja była popierana przez zachodni imperializm).
Wbrew temu, jak często przedstawiają sprawę zachodnie media, rosyjska interwencja na Krymie nie jest interwencją na terytorium „innego państwa”, mimo że Krym formalnie ma status części Ukrainy. Krym jest rosyjski od końca XVIII w., kiedy został oderwany od Imperium Otomańskiego. Dopiero w 1954 r. radziecki przywódca Nikita Chruszczow przekazał Krym Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Później, w okresie upadku Związku Radzieckiego nabrało to znaczenia, ponieważ los tego obszaru był przedmiotem zażartych debat między już burżuazyjnymi państwami, Rosją a Ukrainą. W 1991 r. przeprowadzono referendum związane z kwestiami niezależności Krymu. Władze kapitalistycznej Ukrainy zakazały później przeprowadzania lokalnego referendum na temat niepodległości półwyspu.
Główna miejscowa siła przeciwstawiająca się oddzieleniu się Krymu od Ukrainy wywodzi się spośród Tatarów, jednego z ludów tureckich, będących w przeważającej mierze muzułmanami. 26 lutego w starciach, do których doszło w stolicy Krymu Symferopolu między Tatarami a prorosyjskimi demonstrantami zginęły dwie osoby a 30 zostało rannych. Nieufność Tatarów do władz rosyjskich sięga okresu rządów Stalina, który masowo deportował Tatarów krymskich w 1944 r. z ich historycznej ojczyzny do Azji Środkowej i innych części Związku Radzieckiego.
Od czasu kontrrewolucyjnego zniszczenia radzieckiego zdegenerowanego państwa robotniczego w okresie 1991-92 r., podkreślamy potrzebę połączenia sił ludzi pracy w walce przeciw wyzyskowi kapitalistycznemu i przeciw wszelkim przejawom ucisku, zniewalania narodowości i antyżydowskiej bigoterii. W oświadczeniu Międzynarodowej Ligi Komunistycznej z 3 kwietnia 1995 r., wydanym w czasie gdy wydalono nas z Ukrainy, co było elementem antykomunistycznej nagonki, podkreśliliśmy, że „dziś, nasza walka o prawa demokratyczne ludzi pracy i wszelkich narodowości doprowadziła nas do przekonania, że na porządku dnia stoi sprawa plebiscytu dotyczącego przynależności narodowej na Krymie i w Czeczenii” (WV nr 620, 7 kwietnia 1995).
Ludność Krymu ma pełne prawo do samostanowienia, w tym do niepodległości kraju lub jego wcielenia do Rosji. W obecnych warunkach realizacja tego prawa być może zależeć będzie całkowicie od wsparcia sił rosyjskich. Co więcej, to nowy rząd krymski poprosił o rosyjską interwencję.
Marksiści postępują zgodnie swymi zasadami popierając rosyjską interwencję na Krymie. Samo przeniesienie Krymu do Ukrainy było głupim administracyjnym błędem rządu Chruszczowa, dokonane zostało ono wbrew historii jak i składowi narodowościowemu i używanym tam językom. Choć dopiero przyszłość pokaże co z tego wyjdzie, nowe władze przynajmniej formalnie oświadczyły, że chcą rozwiązać problemy Tatarów. Wicepremier Krymu Rustam Temirgalijew oświadczył, że tutejszy rząd zaoferuje krymskim Tatarom miejsce w Radzie Najwyższej Krymu oraz znaczne fundusze na programy przesiedleńcze i ponowną integrację ludzi deportowanych w czasach Stalina (Russia Today, 2 marca).
O prawo do samostanowienia dla wszystkich narodów!
Prawo do samostanowienia i inne prawa narodowe stosują się do ludów wszystkich narodów, włącznie z mocarstwami jak Rosja. Jako marksiści zawsze odrzucaliśmy metodologię, według której prawa demokratyczne stosują się jedynie do niektórych „postępowych” ludów, w przeciwieństwie do innych, określanych jako „reakcyjne”. Na przykład państwo syjonistyczne brutalnie uciska Palestyńczyków, lecz uznajemy prawa narodowe izraelskich Żydów, jak również Palestyńczyków i sprzeciwiamy się poglądowi, że Żydzi powinni zostać zepchnięci do morza. W Irlandii Północnej mniejszość katolicka jest uciskana przez nieco liczniejszą protestancką większość i państwo brytyjskie. Uznajemy jednak protestantów za odrębną społeczność i sprzeciwiamy się koncepcji ponownego zjednoczenia przemocą wyspy z irlandzkim państwem katolickim. Opowiadamy się za irlandzką republiką robotniczą będącą częścią dobrowolnej federacji republik robotniczych na Wyspach Brytyjskich.
Samostanowienie jest prawem demokratycznym a nie absolutnym. Jego stosowanie jest podporządkowane wymogom walki klasowej. Jak podkreślał przywódca bolszewików Lenin, uznanie prawa do samostanowienia jest sposobem na zdjęcie kwestii narodowej z porządku dnia i rozwijanie jedności w walce proletariatu, tym samym umożliwiając ludziom pracy różnych narodowości dostrzeżenie, kim są ich rzeczywiści wrogowie: odpowiednie klasy kapitalistyczne. Jesteśmy nieprzejednanymi przeciwnikami rosyjskiego nacjonalizmu, ponieważ jesteśmy przeciwnikami wszelkich formom nacjonalizmu. Tak więc popieraliśmy lud czeczeński w jego walkach zbrojnych o niepodległość przeciw ich brutalnym burżuazyjnym ciemiężcom rosyjskim, zarówno za Borysa Jelcyna, jak i Władimira Putina.
Interweniując na Krymie Putin usiłuje bronić interesów kapitalistycznej Rosji przeciw zachodnim imperialistom, którzy zmierzają do ustanowienia państwa satelickiego u jej granicy. Jednocześnie, w kontekście narastania wrogości wobec etnicznych Rosjan na Ukrainie, rosyjska realpolitik za pomocą wojskowego manewrowania zbiega się się z bardzo istotnymi obawami na tle narodowościowym, jakie nurtują Rosjan na Krymie.
Robotnicy muszą zmieść faszystów z ulic!
Tak jak nasz stosunek do rosyjskiej interwencji na Krymie nie pociąga za sobą najmniejszego poparcia politycznego dla kapitalistycznego reżimu Putina, nasz sprzeciw wobec puczu na Ukrainie nie pociąga za sobą jakiegokolwiek poparcia politycznego dla Janukowycza i s-ki. W okresie prowadzącym do puczu konieczne było wyrażanie proletariackiej jedności klasowej ponad podziałami narodowymi i etnicznymi, które nękają kraj. W interesie międzynarodowego proletariatu leżało zmobilizowanie się klasy robotniczej na Ukrainie, by wymieść faszystów z ulic Kijowa. Dziś z pewnością leżałoby w interesie proletariatu sformowanie wieloetnicznych, międzypartyjnych milicji robotniczych, by rozgromić faszystów i powstrzymać wszelkie akty przemocy na tle etnicznym lub religijnym.
W artykule pt. „Ukraine Turmoil: Capitalist Powers in Tug of War” (Zawierucha na Ukrainie – awantura o wpływy kapitalistycznych mocarstw, WV nr 1038 z 24 stycznia 2014) wskazaliśmy na odgrywanie przez faszystów głównej roli w antyrządowych demonstracjach na Ukrainie. Jednak pomimo wystarczających dowodów na silną pozycję faszystów w ramach opozycji, obecnie będącej u władzy, New York Times i inni rzecznicy amerykańskiej klasy panującej wciąż nie nazywają faszystów po imieniu. Zachodnie media nadal wciskają kłamstwo, że ten pucz jest rezultatem „pokojowej rewolucji” na rzecz demokracji i przeciw korupcji.
Swoboda to antysemicka partia faszystowska, której przywódca Ołeh Tiahnybok utrzymuje, że Ukrainę opanowała „żydowsko-rosyjska mafia”. Partia ta wywodzi swoje pochodzenie od ukraińskich nacjonalistów pod wodzą Stepana Bandery, którzy podczas II wojny światowej kolaborowali wojskowo z nazistami i dokonywali masowych mordów Żydów, komunistów, żołnierzy radzieckich i Polaków. Początkowo partia ta nosiła nazwę Socjal-Nacjonalistycznej Partii Ukrainy, co było świadomym nawiązaniem do NSDAP. W styczniu Swoboda kierowała w Kijowie 15-tysięczną demonstracją z pochodniami dla uczczenia swego idola Bandery, i kolejną demonstracją w ich gnieździe we Lwowie.
Podczas protestów Swobodę oskrzydliły jeszcze bardziej ekstremalne grupy, takie jak Prawy Sektor, który uważa ją za „zbyt liberalną i konformistyczną”. Wprowadziwszy paramilitarne bandy, przekształcili oni falę protestów w Kijowie w ataki na policję w celu obalenia rządu. Bezpośrednio po puczu zwolennicy Prawego Sektora w Stryju w obwodzie lwowskim zniszczyli narodowy pomnik upamiętniający żołnierzy Armii Czerwonej poległych przy wyzwalaniu Ukrainy spod okupacji nazistowskich Niemiec (w ciągu ostatnich paru miesięcy obalono również dziesiątki pomników Lenina). Lider grupy na zachodniej Ukrainie Ołeksandr Muzyczko przysiągł, iż będzie walczył z „szumowinami żydowskimi, komunistycznymi i rosyjskimi aż do śmierci”. Podkreślając kierowanie sytuacją przez Prawy Sektor, Muzyczko oświadczył, że teraz, kiedy rząd został obalony, albo „będzie porządek i dyscyplina”, albo „oddziały Prawego Sektora rozstrzelają gnoi na miejscu”.
W takim zakresie, w jakim istnieje rząd na obecnej Ukrainie po puczu, jego prawa dyktowane są przez te ugrupowania neonazistowskie, rusofobiczne, antysemickie, ultranacjonalistyczne. Oprócz pozbawienia języków mniejszości statusu języków oficjalnych, nowy reżim także zakazał w obwodach zachodnich Ukrainy działalności „Komunistycznej” Partii Ukrainy (KPU), która otwarcie współpracowała z burżuazyjnym reżimem Janukowycza, jak i Partii Regionów Janukowycza. KPU, która podaje liczbę 115 tys. członków i ponad dwa miliony głosujących na nią twierdzi, że jej zwolennicy są szykanowani i bici, zaś dom przywódcy partii został spalony. Tymczasem rabin Kijowa, powołując się na „wciąż pojawiające się ostrzeżenia dotyczące zamiarów ataku na instytucje żydowskie” wezwał ludność żydowską do opuszczenia miasta i nawet kraju, jeśli to możliwe. I tak 24 lutego synagoga w Zaporożu została obrzucona butelkami z benzyną. W oświadczeniu MSZ Rosji z 3 marca stwierdzono, że „wśród sojuszników Zachodu znaleźli się teraz jawni neonaziści, niszczący prawosławne świątynie i synagogi”.
Do obecnego kryzysu na Ukrainie doprowadziła decyzja Janukowycza odrzucenia „partnerstwa” z UE. Umowa ta była powiązana z pożyczką od MFW, która doprowadziłaby ukraińską klasę robotniczą do życia za głodowe przydziały, jak to się przytrafiło Grekom i innym. Amerykańska asystent sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji Wiktoria Nuland, przedstawiciel UE do spraw zagranicznych Catherine Ashton, amerykański senator John McCain i wielu innych polityków amerykańskich i europejskich pospieszyło na Majdan w Kijowie, by dodać odwagi protestującym i okazać im poparcie. 17 grudnia prezydent Rosji Putin zaoferował spłukanemu Janukowyczowi pożyczkę w wysokości 15 mld dolarów i obniżenie cen gazu. Byłoby to tymczasowe wytchnienie dla znajdującej się na skraju niewypłacalności Ukrainy, lecz w żaden sposób nie zakończyłoby ogromnej biedy. Pożyczka Putina została natychmiast oprotestowana przez amerykański senat jako „rosyjskie naciski gospodarcze”.
Na każdym poziomie widać, że to co dzieje się na Ukrainie jest produktem kontrrewolucji kapitalistycznej, która zniszczyła radzieckie biurokratycznie zdegenerowane państwo robotnicze i zdewastowała gospodarki i społeczeństwa byłych republik radzieckich. Gospodarce Ukrainy, która była zintegrowana we wszechzwiązkowym podziale pracy, zadano ciężki cios. Na całym obszarze byłego ZSRR gwałtownie obniżył się poziom życia. Realne wynagrodzenia za pracę na Ukrainie w 2000 r. stanowiły w najlepszym razie jedynie jedną trzecią poziomu z 1991 r., a zatrudnienie w przemyśle spadło o połowę między 1991 a 2001 r.
Jako była republika radziecka, Ukraina wciąż w wielkim stopniu jest zależna gospodarczo od Rosji. Główna masa przemysłu: produkcja stali, innych metali, wagonów kolejowych i sprzętu dla przemysłu atomowego znajduje się na znacznie zrusyfikowanej i jeśli chodzi o religię głównie prawosławnej wschodniej Ukrainie, a nie w bardziej rolniczej i głównie katolicko-unickiej zachodniej części kraju. Wymienione gałęzie przemysłu, kluczowe dla Rosji, są bezużyteczne dla imperialistów zachodnich, których zamiarem jest ich likwidacja.
46-milionowe społeczeństwo Ukrainy jest głęboko podzielone, gdzie większość zachodniej Ukrainy opowiada się za zacieśnieniem związków z UE, zaś obwody wschodnie i południowe oczekują wsparcia od Rosji. Kraj był również spolaryzowany między skorumpowanymi klikami kapitalistycznych magnatów, które wcześniej działały ręka w rękę i napychały sobie kiesę kradnąc bogactwo przemysłowe budowane przez dziesięciolecia przez wielonarodowościową radziecką klasę robotniczą. Niektórzy z tych oligarchów, mający apetyty na więcej inwestycji europejskich, biorą kurs na Zachód. Tymczasem Janukowycz miał poparcie we wschodniej Ukrainie i na Krymie, w regionach handlujących z Rosją.
Klasa robotnicza Ukrainy, która okazała bojowość na początku lat 90. we wschodnim uprzemysłowionym regionie donieckim, jak dotąd pozostaje uśpiona jako klasa. Nie ulega wątpliwości, że robotnicy nie mają wiele współczucia dla szefa mafii Janukowycza. Lecz proimperialistyczny pucz na Ukrainie, przeprowadzony przez faszystów, oznacza dla klasy robotniczej jeszcze bardziej brutalny wyzysk ze strony imperialistów.
Rywalizacja supermocarstw
Obieranie strony ultrareakcjonistów i faszystów nigdy nie krępowało „demokratycznych” imperialistów amerykańskich. W rzeczywistości banderowcy to starzy przyjaciele Waszyngtonu. Po II wojnie światowej wywiady zachodnie ochraniały jednostki Bandery i przekształciły je w siły partyzanckie do walki przeciw żołnierzom radzieckim, a także uczyniły z nich trzon Radia Wolna Europa. Obecnie, potrzebując jeszcze bardziej brutalnego zaciskania pasa, by zyski spływały, ukraińska klasa panująca i jej imperialistyczni ojcowie chrzestni mogą uznać użyteczność faszystów w przekierowywaniu społecznego gniewu z oligarchów i zagranicznych kapitalistów na mniejszości, takie jak Żydzi i imigranci, czy w rozgramianiu bojowych robotników i działaczy lewicy.
Gdy Barack Obama po raz pierwszy objął urząd, mówił o spróbowaniu dokonania „resetu” stosunków z Rosją. Jednakże obecna postawa USA wobec Rosji przypomina coś z dni braci Dullesów podczas ery zimnowojennej lat 50., gdy oszczerstwa wobec tego kraju stanowiły temat wciąż powtarzany przez amerykańskie media i polityków. Lecz wrogość imperialistów amerykańskich do Rosji już nie jest powodowana chęcią obalenia uspołecznionych stosunków własności ustanowionych w wyniku Rewolucji Październikowej 1917 r. Teraz jest to wyraz polityki wielkomocarstwowej.
Podczas siedmiu dziesięcioleci gospodarki planowej Rosja radziecka uległa przekształceniu z kraju w przeważającej mierze chłopskiego w kraj głównie zurbanizowany, który miał mniej więcej równorzędną siłę militarną jak USA, wykwalifikowaną siłę roboczą i znaczną ilość wysoko wykwalifikowanych naukowców i inżynierów. W dużej mierze dzięki wysokim cenom ropy naftowej i gazu w ostatnich latach, gospodarka rosyjska odżywa po katastrofie „terapii szokowej”, jaka nadeszła wraz z kontrrewolucją kapitalistyczną. Rosja jest największym światowym producentem ropy i gazu, a także wciąż ma pokaźny arsenał nuklearny. Ma ona również stały fotel w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i zdolność zalezienia za skórę Ameryce od czasu do czasu, jak w zeszłym roku, gdy Obama groził atakiem na Syrię.
USA w ciągłym dążeniu do utrzymania światowej hegemonii próbuje ograniczać siłę Rosji jako regionalnej potęgi, wciąż rozszerzając zasięg NATO na Europę Wschodnią i usiłując zainstalować usłużne rządy w dawnych republikach radzieckich poprzez serię kolorowych „rewolucji”. USA założyły również bazy dookoła Rosji (np. w Azji Środkowej). To rozszerzenie zasięgu pozycji wojsk ma na celu okrążenie nie tylko kapitalistycznej Rosji, lecz również Chin, największego i najsilniejszego z istniejących nadal biurokratycznie zdeformowanych państw robotniczych. Ze swej strony Rosja wiele razy szła ramię w ramię z amerykańskim imperializmem. Np. od 2009 r. Rosja zezwala USA przewozić wojsko i broń do Afganistanu przez swoją przestrzeń powietrzną, wcześniej ograniczając transport przez swoje terytorium do zaopatrzenia „nieśmiercionośnego”.
Z zaskakującą obłudą USA i UE – z ich medialnymi tubami propagandowymi na przyczepkę – potępiają Rosję za „mieszanie się” w sprawy ukraińskie. W rzeczywistości to sami imperialiści mają ręce ubrudzone swymi machinacjami wokół Ukrainy. Gdy w zeszłym miesiącu wyciekła rozmowa telefoniczna między Wiktorią Nuland i Geoffreyem Pyattem, ambasadorem USA na Ukrainie, cała uwaga mediów obracała się wokół stwierdzenia „fuck the EU”. Mniej wagi przywiązywano do faktu, że była to dyskusja o tym, kto powinien objąć władzę po Janukowyczu, gdzie Nuland odrzucała zdecydowanie jako kandydata byłego boksera Witalija Kliczko, promowanego przez niemiecki imperializm (Kliczko faktycznie płaci podatki w Niemczech). Jak prof. Stephen Cohen trafnie opisał tę rozmowę telefoniczną w wywiadzie dla Democracy Now! (20 lutego), „najwyższy rangą urzędnik Departamentu Stanu, występujący jako przedstawiciel administracji Obamy, a także amerykański ambasador w Kijowie, ordynarnie knują na rzecz zamachu stanu przeciw wybranemu w wyborach prezydentowi Ukrainy”.
W ostatnim puczu UE odgrywa wiodącą rolę jako taran na rzecz zaciskania pasa pod szyldem MFW, zaś najbardziej aktywne są Niemcy, Francja i Polska. UE to imperialistyczny blok handlowy zdominowany przez Niemcy, a jej „oferta partnerstwa” oznaczałaby jeszcze większą nędzę dla ukraińskiej klasy robotniczej. Pożyczka MFW powiązana z porozumieniem z UE zmusza Ukrainę do odrzucania jakiejkolwiek pomocy finansowej od Rosji. Wymaga ona redukcji subsydiowania gazu i ropy naftowej, skutkiem czego wielu ludzi nie byłoby w stanie ogrzewać mieszkań w okresie ostrej zimy, i żąda dalej posuniętej i o wiele bardziej drastycznej prywatyzacji usług publicznych i przemysłu. Krótko mówiąc, gwarantuje ona zubożenie na wielką skalę ludzi pracy na Ukrainie, tak na wschodzie jak i na zachodzie.
Jak na ironię Janukowycz, który miał wielką chęć współpracować z UE, prawdopodobnie odrzucił porozumienie o pożyczce z obawy, że politycznie nie przetrzymałby społecznych konsekwencji towarzyszącego jej pakietu cięć. Ukraina potrzebuje jakichś 35 mld dolarów na samo tylko spłacanie zadłużenia przez następne dwa lata. Lecz faktycznie oferta imperialistów USA i UE nie jest aż tak wielka.
Socjaliści Departamentu Stanu
Podczas gdy zachodnie media burżuazyjne dwoją się i troją, by wciskać reakcyjne demonstracje w Kijowie jako „walkę o demokrację”, Międzynarodowa Organizacja Socjalistyczna (ISO) wtóruje im z własną wersją tej samej melodii. W artykule na socialistworker.org z 24 lutego przyznali oni, że faszyści, tacy jak Prawy Sektor stali „w coraz większym stopniu na czele starć z siłami rządowymi” i odnotowali, że „zagrożenia ze strony skrajnej prawicy na Ukrainie nie można bagatelizować”. Tym niemniej piszą dalej, że „byłoby błędem odrzucać cały ruch protestu z powodu ich obecności” i określają protesty w Kijowie jako „działania oddolne”. Takie były też zbrodnicze ataki nazistowskich szturmowców!
ISO idzie dalej i nawołuje do „oddolnych prób z udziałem niezależnych organizacji robotniczych, związków zawodowych i wzmocnionej lewicy ustanowienia atmosfery solidarności w ramach Majdanu, w której toksyczne przesłanie nienawiści zginie” (podkr. WV). Powtórzmy dla jasności: oto ISO wzywa robotników do przystąpienia i wspomożenia ruchu opanowanego przez faszystów i siły skrajnej prawicy. Jakikolwiek robotniczy działacz mający pecha posłuchać ISO ocknąłby się jako uczestnik puczu kierowanego przez faszystów.
Naiwne grupy lewicowe, związkowcy i działacze gejowscy, którzy spróbowali przyłączyć się do protestów zostali wyrzuceni z placu przez uzbrojone grupy i pobici. ISO przywykło do towarzystwa arcyreakcjonistów. Od swych początków w latach 50. międzynarodowy nurt ISO, w tym ich dawni partnerzy z brytyjskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (SWP), zawsze stawał po stronie „demokratycznego” imperializmu. Po wybuchu wojny koreańskiej odrzucił on trockizm odmawiając obrony Związku Radzieckiego, Chin i Korei Północnej, przechodząc do popierania wszelkich sił stojących w szeregu przeciw radzieckiemu państwu robotniczemu w imię „antystalinizmu”. Mieściło się w tym wybielanie gen. Andrieja Własowa, przywódcy rosyjskich faszystów, którzy walczyli po stronie nazistów Hitlera w II wojnie światowej.
Rewolucja Rosyjska a kwestia narodowa
Partia bolszewicka, która przewodziła Rewolucji Październikowej 1917 r. niezachwianie stała na stanowisku równości wszelkich narodów, ludów i języków. Bolszewicy sprzeciwiali się wszelkim formom nierówności czy przywilejów. Umożliwiło im to skupienie ludzi pracy – Rosjan, Żydów, Ormian, Azerów, Ukraińców itd. – do zadania obalenia panowania kapitalistów i ziemian.
W ciągu pierwszych kilku lat po Rewolucji Październikowej bolszewicy wytrwale bronili praw rozmaitych ludów i narodowości kraju. Np. krymska republika autonomiczna została założona w 1921 r. w ramach Federacji Rosyjskiej, zaś ok. jedną piątą jej ludności stanowili Tatarzy. W pierwszych latach władzy radzieckiej nastąpił znaczący rozwój narodowej kultury Tatarów krymskich, którzy zakładali narodowe ośrodki badawcze, muzea, biblioteki i teatry. Jednakże wraz z triumfem i konsolidacją stalinowskiej biurokracji, rozpoczętym w okresie 1923-24 r., zaczął rozkwitać wielkoruski szowinizm. W ciągu niewielu lat nauczanie języka i literatury Tatarów krymskich skończyło się, zaś wszelkie publikacje w tym języku zostały wstrzymane.
Gdy naziści najechali Związek Radziecki w 1941 r., część Tatarów powitała ich jako wyzwolicieli. Jednak wielu innych Tatarów walczyło w Armii Czerwonej przeciw Rzeszy Niemieckiej. Następnie Stalin mściwie zarządził ukaranie zbiorowo ludności Tatarów krymskich. W 1944 r. ok. 180 tys. Tatarów deportowano do Azji Środkowej i innych części ZSRR. Czeczeni i Niemcy nadwołżańscy zostali podobnie potraktowani. Prawie połowa Tatarów zmarła w drodze na wygnanie. Nie wcześniej niż w 1967 r. władze radzieckie zaczęły „rehabilitować” Tatarów. Dopiero dwie dekady później pozwolono im powracać na Krym. Wszystko to bardzo rozgoryczyło Tatarów.
Jednakże byłoby błędem postrzeganie stosunków narodowościowych w radzieckim zdegenerowanym państwie robotniczym jako prostą kontynuację carskiego więzienia narodów. Polityka stalinowskiej biurokracji miała sprzeczne oddziaływanie. Istnienie gospodarki uspołecznionej oraz centralnego planowania stwarzało materialną podstawę dla rozwoju bardziej zacofanych obszarów ZSRR takich, jak radziecka Azja Środkowa. Na Ukrainie dokonał się istotny proces uprzemysłowienia i rozwoju. Osiągnięcie pełnego zatrudnienia, opieki zdrowotnej dla wszystkich i innych zdobyczy podkopało najbardziej zajadłe formy burżuazyjnego nacjonalizmu i antysemityzmu, które czerpią siły z niezadowolenia w społeczeństwie kapitalistycznym. Armia Czerwona rozbiła nazistowskich najeźdźców podczas II wojny światowej, wyzwalając Ukrainę od faszystowskich szumowin.
Wraz z odrestaurowaniem kapitalizmu w byłym Związku Radzieckim całe „stare gówno” powróciło, prowadząc do ostrego nasilenia regionalizmów i mnożenia się narodowych waśni, przeciwstawiając sobie ludzi pracy nawzajem w zajadłej walce o przetrwanie. Jak odnotowaliśmy w przeszłości, rozpad Związku Radzieckiego odsłonił obraz znacznego wymieszania ludów i gospodarczych jednostek produkcyjnych odziedziczonych i ukierunkowanych na biurokratycznie scentralizowaną gospodarkę planową. Taka sytuacja ma miejsce na Ukrainie, zwłaszcza w jej wschodnich obwodach.
Przyszłość za kapitalizmu jest ponura. Dalsze ubożenie materialne może z powodzeniem doprowadzić do narastającego zgorzknienia i konfliktów między różnymi grupami etnicznymi, łącznie z krwawym „rozwiązaniem” kwestii narodowej. Jak odnotowaliśmy w zakończeniu artykułu o Ukrainie, który ukazał się trzy numery wstecz: „kluczowym zadaniem jest wykucie partii leninowsko-trockistowskich, które wydadzą bezkompromisową walkę wszelkim przejawom nacjonalizmu i szowinizmu wielkomocarstwowego, walkę będącą częścią cierpliwej lecz nieustępliwej propagandy ukierunkowanej na pozyskanie proletariatu dla programu międzynarodowej rewolucji socjalistycznej”.
|