Z islamistami czasem, z burżuazją zawsze!
Jak egipscy klifowcy kamuflowali przewrót wojskowy
Tłumaczenie artykułu „How Egyptian Cliffites Covered for Military Coup”, Workers Vanguard nr 1031, 4 października 2013.
3 lipca 2013 r. w wyemitowanym w telewizji oświadczeniu Egipskich Sił Zbrojnych o przejęciu władzy w państwie, generał Abd al-Fatah as-Sisi oświadczył, że wojsko „zostało wezwane przez naród egipski” aby zawiesić konstytucję i usunąć islamistycznego prezydenta Muhammada Mursiego ze stanowiska. W kolejnych dwóch miesiącach zwolennicy Mursiego z reakcyjnego Bractwa Muzułmańskiego, którzy zażądali jego przywrócenia, zostali brutalnie rozpędzeni przez reżim wojskowy. Według New York Timesa z 23 września w zamieszkach zginęło ok. tysiąc osób. Zarówno siły państwowe, jak i islamiści w tym czasie niszczyli dzielnice zamieszkałe przez koptyjskich chrześcijan, wyrzucając z domów całe rodziny, paląc im domy, kościoły i sklepy.
Wojskowe represje wymierzone są również w związki zawodowe, lewicowych polityków, aktywistów i dziennikarzy. 5 września został zaaresztowany Haitham Mohamedain, znany prawnik związkowy oraz rzecznik Rewolucyjnych Socjalistów (RS), egipskiej organizacji stowarzyszonej z Nurtem Międzynarodowych Socjalistów (IST) Tonego Cliffa (zm. 2000). Pomimo, że został on już wypuszczony, wciąż prowadzone jest wobec niego dochodzenie w sprawie „przewodzenia oraz uczestniczenia w tajnej organizacji o nazwie Rewolucyjni Socjaliści” oraz w sprawie „podjęcia próby wymiany rządu przy użyciu terrorystycznych metod”. Te orwellowskie zarzuty są próbą kryminalizacji jakiejkolwiek opozycji wobec wojskowej dyktatury. Ruch robotniczy na całym świecie powinien podjąć żądanie „Ręce precz od Haithama Mohamedaina oraz od Rewolucyjnych Socjalistów!”
Od masowych demonstracji ze stycznia 2011 r., które wymusiły usunięcie pogardzanego despoty Hosniego Mubaraka, wydarzenia w Egipcie przedstawiane są jako rewolucja przez wszelkich samozwańczych socjalistów, zwłaszcza przez RS. Zamach z 3 lipca dowiódł, że w Egipcie nie doszło do rewolucji. Masy, które powstały w okresie styczeń-luty 2011 r. starały się znaleźć sposób na zasadniczą odmianę swojej biedy, brutalnego ucisku i braku demokratycznych praw, ale dominujące siły polityczne w antymubarakowym zrywie, od naserowskich nacjonalistów i burżuazyjnych liberałów po reakcyjne Bractwo Muzułmańskie, reprezentowały jedynie inne odmiany panowania kapitalistów.
Przez ostatnie dni Mubaraka na stanowisku, późnej prezydencję Mursiego, aż do dzisiejszego reżimu wojskowego, wojsko, policja i wymiar sprawiedliwości nie zostały naruszone (z kilkoma drobnymi zmianami personalnymi na górze). Kapitalistyczny dyktat nad robotnikami, chłopami i brutalne represje wobec kobiet oraz Koptów trwają dalej. Sam generał Sisi to dawny dowódca wywiadu wojskowego pod rządami Mubaraka oraz szef sił zbrojnych za Mursiego. Hugh Roberts opisuje szczegółowo w opracowaniu „Rewolucja, której nie było” (London Review of Books, 12 września), że armia, która jest źródłem władzy politycznej w Egipcie od 1952 roku, została zmarginalizowana przez Mubaraka, ale nie całkowicie odsunięta od władzy, a „wydarzenia ze stycznia i lutego 2011 r., które przywróciły jej jedynie centralną rolę w sprawowaniu władzy, nie były rewolucją”.
Jeszcze rok wcześniej RS pochwalali wybór Mursiego. Natomiast w oświadczeniu z 14 sierpnia br. przeciw wojskowym represjom potępili „liberałów i ludzi lewicy”, co to „wybielali wojsko i kontrrewolucję”. „Ci ludzie mają krew na rękach”, dodali RS. W rzeczy samej. Najlepszym tego przykładem są reformiści z RS oraz ludzie, którzy myślą podobnie w amerykańskiej Międzynarodowej Organizacji Socjalistycznej (ISO) oraz w brytyjskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (SWP). Zaraz po przewrocie przedstawiciel RS Sameh Naguib napisał w brytyjskim Socialist Worker (Robotnik Socjalistyczny, 5 lipca): „To, co się stało w Egipcie, to wyżyny demokracji. Rewolucja milionów, aby bezpośrednio obalić władcę. Usunięcie Mursiego to nic innego jak akcja wyprzedzająca armii gdy tylko zobaczyła ona, że masy zaczynają rozstrzygać sprawy na ulicach i placach Egiptu.”
Tamarrud i wojsko: jedno i to samo
19 lipca Wall Street Journal napisał w poprawionej wersji swojego wcześniejszego artykułu, że na kilka miesięcy przed przewrotem wojskowi przywódcy powiedzieli doradcom przywódców burżuazyjnej koalicji Front Ocalenia Narodowego (NSF), Amra Musy, Hamdina Sabahy oraz Muhammada ElBaradei, że wojsko pozbędzie się Mursiego, jeśli będą oni w stanie wyprowadzić na ulice wystarczającą ilość protestujących. Nośnikiem tych protestów okazała się organizacja Tamarrud (Bunt), która ukonstytuowała się w kwietniu, by zainicjować petycję domagającą się nowych wyborów prezydenckich. Tamarrud twierdził, że pod petycją podpisały się 22 miliony ludzi, co przekracza o milion ilość głosów oddanych na Mursiego w wyborach z 2012 r., i tym samym daje ludowy mandat do usunięcia go ze stanowiska. Oprócz NSF oraz koptyjskiego miliardera Naguiba Sawirisa, który pomógł sfinansować kampanię, do zwolenników Tamarrudu należały dawne VIP-y z byłej partii Mubaraka, Partii Narodowo-Demokratycznej, a także... RS.
Do poparcia Tamarrudu skłoniła siły burżuazyjne porażka Mursiego w tłumieniu walk społecznych i podźwignięciu upadającej gospodarki, a także rywalizacja o stołki. Podczas gdy RS pokrętnie ostrzegali, że zaangażowane są pozostałości reżimu Mubaraka i burżuazyjni liberałowie, to jednak z entuzjazmem poparli kampanię w sprawie petycji, a zwłaszcza masowe demonstracje z 30 czerwca 2013 r. W artykule w amerykańskim Socialist Worker z 27 czerwca Sameh Naguib bredził: „kampania Tamarrudu (Bunt) pojawiła się po okresie odwrotu w ruchu rewolucyjnym, aby rozkręcić ten ruch na poziomie w skali kraju dotychczas niewidzianym”. Dodał dalej, że „dla rewolucjonistów, celem ich udziału w kampanii Tamarrudu oraz w walkach, które rozpoczną się 30 czerwca jest odzyskanie rewolucji” z rąk islamistów.
Wkrótce stało się jasne, że ruch protestu zorganizowany wokół jednego postulatu – usunięcia Mursiego ze stanowiska, posłużył wojskowym do odzyskania bezpośredniej władzy z rąk islamistów. Masy wylały się na ulice zelektryzowane galopującą inflacją, bezrobociem, policyjnymi represjami, religijną reakcją oraz wieloma innymi ciężkimi warunkami, które charakteryzowały życie pod władzą Mursiego. Dodatkowo poruszyły masy nagłe niewyjaśnione braki w zaopatrzeniu w żywność i paliwo: towary, w dystrybucji których wojsko odgrywa kluczową rolę. Kampania Tamarrudu opierała się na przesłance wymiany jednego zestawu kapitalistycznych ciemiężycieli na inny. Nad placem Tahrir przeleciały samoloty wojskowe zrzucając demonstrantom egipskie flagi oraz zapasy wody butelkowanej.
W USA Jeff Mackler z Socialist Action bezwstydnie twierdził po przewrocie, że „rewolucjoniści, którzy słusznie wspierali, budowali i uczestniczyli w mobilizacjach z 30 czerwca, nie mogą być obwiniani za ich rezultat” (CounterPunch, 19 lipca). Tak jakby nie było wiadomo, jakie były intencje organizatorów tych protestów! Oto aktywista Tamarrudu Mohamed Khamis powiedział londyńskiej gazecie Observer (6 lipca): „armia nie przejęła władzy. Była ona jedynie partnerem w demokratycznych przemianach, do których dążyliśmy”. Ze swojej strony oportuniści z RS przez całe tygodnie woleli powstrzymywać się od opisywania wydarzeń z początku lipca jako zamachu stanu, nawet jeśli potępiali wojskowe represje.
Mursowscy apostaci
Od czasu wybuchu masowych protestów na początku roku 2011 twierdziliśmy, że najważniejsze jest by potężna egipska klasa robotnicza powstała, jako niezależna polityczna siła, która poprowadzi wszystkich uciskanych, od kobiet, przez Koptów, po miejską i wiejską biedotę. Fale zajadłych, bojowych strajków robotników przemysłu tekstylnego oraz innych zatrzęsły egipskim społeczeństwem w latach przed obaleniem Mubaraka i nadal trwają. Proletariat pozostał jednak politycznie zatomizowany i jest pod wpływem burżuazyjnego nacjonalizmu i sił religijnych. Jak pisaliśmy po obaleniu Mubaraka:
„Elementarne prawa demokratyczne, takie jak równość kobiet w świetle prawa i całkowite rozdzielenie religii i państwa, rewolucja agrarna o ziemię dla chłopów, wyrugowanie bezrobocia i skrajnej nędzy, te podstawowe aspiracje mas nie mogą zostać zaspokojone bez obalenia bonapartystycznego porządku kapitalistycznego. Niezastąpionym narzędziem klasy robotniczej do objęcia przywództwa jest proletariacka partia rewolucyjna. Można ją zbudować jedynie poprzez nieustępliwą walkę ze wszystkimi siłami burżuazyjnymi, od armii po Bractwo Muzułmańskie i liberałów udających, że popierają walki mas.”
– „Egypt: Military Takeover Props Up Capitalist Rule”, WV nr 974, 18 lutego 2011 (tłumaczenie zob.: „Egipt: Armia przejmuje władzę i umacnia panowanie kapitalistów”, PS nr 15, maj 2011).
W całym okresie swej politycznej aktywności RS pozostają w opozycji wobec tej rewolucyjnej perspektywy. Większość reformistycznej lewicy na świecie woli iść w ogonie rozmaitych naserowców i liberałów, podczas gdy amerykańska Workers World Party (Światowa Partia Robotnicza) w okresie po lipcowym zamachu wychwalała Bractwo Muzułmańskie jako „sedno burżuazyjnej demokracji” (workersworld.org, 19 sierpnia). RS i ich brytyjscy i amerykańscy ideowi bracia i siostry skandalicznie wyróżniają się wspieraniem wszystkich tych klasowych wrogów robotników i biedoty.
Międzynarodowy nurt Tonego Cliffa ma za sobą nikczemną historię wspierania muzułmańskiej reakcji. Zaczęła się ona od wspierania ajatollaha Chomeiniego w jego parciu do władzy w Iranie w 1979 r., potem lansowali oni wspieranych przez CIA afgańskich mudżahedinów w ich świętej wojnie przeciw Związkowi Radzieckiemu w latach 80. W 1994 r. w klifowskim magazynie International Socialism (Międzynarodowy Socjalizm) zamieszczono obszerny artykuł Chrisa Harmana pt. „The Prophet and the Proletariat” (Prorok a proletariat), który dostarczył „teoretycznego” uzasadnienia decyzji o wleczeniu się w ogonie islamistów, podsuwając takie oto hasło: „Z islamistami czasem, z państwem nigdy!” RS, założeni w 1995 r. w oparciu o tę tradycję, umizgiwali się do Bractwa Muzułmańskiego, odmalowując tych klerykalnych reakcjonistów jako ruch postępowy. Skandaliczne było oficjalne poparcie Mursiego przez RS w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2012 r.
RS usprawiedliwiali to groteskowe popieranie Mursiego mówiąc, że jego zwycięstwo byłoby „ciosem w stary reżim” (brytyjski Socialist Worker, 2 czerwca 2012). W rzeczywistości ten cios wymierzony był w robotników i uciskanych. Rząd Mursiego rozprawiał się ze związkowcami, jednocześnie przeprowadzając zmasowane ataki na kobiety oraz Koptów i wzmacniając islamskie obostrzenia w prawie, uzupełniane ulicznym terrorem band islamistycznych. Przy galopującej inflacji oraz sięgającym szczytów bezrobociu, wspierany przez coroczną pomoc sięgającą 1,5 miliarda dolarów od USA, rząd gnębił masy cięciami wymuszanymi przez MFW. Ataki na klasę robotniczą to nic nowego ze strony islamistów. Poprzednie reżimy na przemian uciskały Bractwo Muzułmańskie i zdejmowały mu kaganiec, aby tłumiło związki zawodowe oraz lewicę. Pod nacjonalistycznymi rządami pułkownika Nasera Bractwo Muzułmańskie miało wolną rękę w rozbijaniu strajków i mordowaniu komunistów i innych aż do 1954 r., kiedy to Naser powiesił sześciu przywódców Bractwa i zdelegalizował organizację.
W miesiącach po wyborze Mursiego strajki i protesty na wielką skalę ponownie wstrząsały krajem, co skłoniło RS do zmiany polityki bez słowa wytłumaczenia. Do listopada RS doszli do wniosku, że Bractwo oraz pozostałości starego reżimu „to dwie strony tej samej monety, czyli tyranii oraz wrogości wobec ludu” (brytyjski Socialist Worker, 24 listopada 2012). Czy klifowcy nagle odkryli linię klasową? Nie. Wieloletni przywódca ISO Ahmed Shawki, po powrocie z Egiptu oznajmił, że „siły zjednoczone we Froncie Ocalenia Narodowego pod wieloma względami zaczynają reprezentować drugą turę Rewolucji Egipskiej” (amerykański Socialist Worker, 12 grudnia 2012). Front, będący zasadniczo luźnym tworem burżuazyjnych przeciwników rządu Mursiego, miał się wkrótce umizgiwać do armii na jej drodze do zamachu.
14 sierpnia RS w swoim oświadczeniu żenująco stwierdzili, że „nigdy nie wspierali reżimu Muhammada Mursiego ani Bractwa Muzułmańskiego nawet przez jeden dzień”. Takie wierutne kłamstwa służą tylko pogłębianiu oszustwa, jakie uprawiają ci oportuniści, odmalowujący każdą zmianę w najwyższych władzach państwa burżuazyjnego jako dowód na wciąż rozwijającą się „rewolucję”. Trąbiąc o interesach „ludu egipskiego” RS działają na rzecz mocno ugruntowanej idei nacjonalistycznej, że Egipcjanie wszystkich klas mają wspólny narodowy interes. Podczas gdy korzenie tej idei sięgają długiej historii okupacji kraju przez obce państwa, dekad panowania Brytyjczyków i obecnie ciągnącej się dominacji imperializmu amerykańskiego, ta błędna perspektywa zamazuje odrębne interesy klasowe proletariatu, a zwłaszcza jego rolę jako potencjalnego lidera uciskanych mas w walce przeciw ich wspólnemu wrogowi klasowemu. Aby zaszczepić rewolucyjną świadomość w klasie robotniczej, trzeba wykuć leninowską partię awangardową będącą w opozycji wobec wszystkich sił burżuazyjnych. RS wciąż od nowa pokazują, że są przeszkodą w tej walce. ■
|