Koniec mitu o solidarnościowej „lewicy”
Wybory w Polsce a podróbka partii pracy
Artykuł niniejszy, napisany przez SGP, ukazał się również w Workers Vanguard nr 996 z 17 lutego 2012. Przypominamy w nim m.in. skandal, jaki wśród pseudotrockistowskich grup reformistycznych promujących przez lata Polską Partię Pracy jako organizację robotniczą wywołało pojawienie się szeregu zdeklarowanych „narodowców” (czyli endeków) na liście wyborczej tej partii w wyborach parlamentarnych jesienią 2011 r.
Od napisania artykułu pojawił się nowy dowód na to, że PPP to partia burżuazyjna, jak ją określiliśmy w 2005 r. Oto przedstawiciele PPP i WZZ Sierpnia 80, Bogusław Ziętek i Elżbieta Fornalczyk wystosowali w maju 2012 r. list z pozdrowieniami do kongresu Ruchu Społecznego „Niepokonani 2012”. Apelują do nich o „solidarną uczciwość” kapitalistów, tzn. o zatrudnianie ludzi zgodnie z przepisami BHP, Kodeksu Pracy i za przyzwoitą zapłatę. W zamian obiecują, że „każdy dobry pracodawca będzie miał dobre warunki do działania”, czyli... dalszego wyzyskiwania robotników. Autorzy listu podkreślają, że nie są „realnym i rzeczywistym” wrogiem rządzących i opowiadają się przeciwko „skłóceniu i podzieleniu polskich przedsiębiorców i pracowników” (www.partiapracy.pl). PPP chce narodowego kapitalizmu na „zielonej wyspie”.
Niedługo po październikowych wyborach parlamentarnych w Polsce Gazeta Wyborcza (18 listopada) oznajmiła, że kryzys gospodarczy przewalający się przez Europę oznacza, że „upadają premierzy nie w wyniku demokratycznych wyborów, ale z powodu sytuacji gospodarczej, zewnętrznego nacisku i wyroków agencji ratingowych”. W Polsce jednak wybory pozwoliły utrzymać się rządzącej partii, po raz pierwszy od odrestaurowania kapitalizmu w latach 1989-90. Jak dotąd, Polskę omija ten rodzaj gwałtownych ataków na poziom życia mas, jaki widzimy w Grecji, na Węgrzech i w wielu innych krajach Europy. Na Węgrzech prawicowy Fidesz nie tylko odsunął od władzy eks-stalinowską Węgierską Partię Socjalistyczną (MSZP) w wyborach prawie dwa lata temu, lecz ostatnio przepchnął nową konstytucję piętnującą MSZP jako „odpowiedzialną” za swoich poprzedników, nazwanych tam „organizacjami przestępczymi”.
W Polsce przy frekwencji ledwie połowy elektoratu, wybory wygrała Platforma Obywatelska (PO), partia premiera Donalda Tuska, za którą opowiedziało się prawie 40 proc., i ponownie sformowała koalicję z chłopską partią PSL. PO Tuska opowiada się za „integracją europejską”, przeciwnie do zjadliwie szowinistycznego Prawa i Sprawiedliwości (PiS) Jarosława Kaczyńskiego, które z wynikiem 30 proc. zajęło drugie miejsce. Mimo, że rząd Tuska przeprowadził ostatnio cięcia funduszy na cele społeczne, pozostający w opozycji socjaldemokratyczny Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD), spadkobierca partii stalinowskiej rządzącej w dawnym zdeformowanym państwie robotniczym (PZPR), osiągnął najniższy wynik wyborczy w swej historii. Dawna siła przyciągania SLD, oparta głównie na tęsknocie mas za bezpieczeństwem socjalnym „Polski Ludowej” znikła po tym, gdy w 2004 r. premier z SLD Leszek Miller wprowadził Polskę do Unii Europejskiej. Ośmielony zwycięstwem wyborczym Platformy Obywatelskiej, Tusk zapowiedział dalsze cięcia w wydatkach na cele społeczne, np. stopniowo wydłużając wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 roku życia (obecnie to odpowiednio wiek 60 i 65 lat).
SLD przegrał nawet z nowopowstałym liberalno-burżuazyjnym Ruchem Palikota (RP), który otrzymał 10 proc. głosów. RP założył Janusz Palikot, bogaty kapitalista i poseł Platformy Obywatelskiej. RP zrekrutował w swoje szeregi lidera wielkiej demonstracji młodzieży z lata 2010 r. przeciw ustawieniu krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. RP zrekrutował też kilkoro burżuazyjnych działaczy femninistycznych, LGBT i antyklerykalnych, dotąd współpracujących z SLD.
W sytuacji gdy pod naciskiem opinii publicznej rząd i parlament zmuszone były rozwiązać Komisję Majątkową dla kościoła katolickiego, RP okazał się bardziej wyraziście antykaczyński i antyklerykalny od SLD. Komisja ta przez ostatnie dwadzieścia lat przekazywała kościołowi ogromny majątek, pod pozorem rekompensaty za własność kościoła upaństwowioną w zdeformowanym państwie robotniczym. Na ironię zakrawa fakt, że jeszcze niedawno lider RP Palikot był wydawcą bardzo mocno katolicko-narodowego pisma Ozon i składał przysięgę sejmową wzywając boga do dopomożenia mu w roli posła Platformy Obywatelskiej.
Mizeria SLD przesłoniła inny rezultat tych wyborów: upadek mitu o Polskiej Partii Pracy (PPP) jako „lewicowej” partii robotniczej. PPP (oficjalna nazwa to Polska Partia Pracy-Sierpień 80) jest politycznym ramieniem „wolnego związku zawodowego”, WZZ „Sierpień 80”, odprysku z kontrrewolucyjnego ruchu „Solidarność” Lecha Wałęsy. Do niedawna ta podrobiona partia „ludzi pracy” była entuzjastycznie popierana przez szereg pseudotrockistowskich socjaldemokratów, którzy wcześniej popierali „Solidarność”. Wśród nich znajdowały się grupy takie, jak Nurt Lewicy Rewolucyjnej (NLR), wydający pismo Dalej!, związany ze Zjednoczonym Sekretariatem Ernesta Mandela (zm. 1995); Grupa na Rzecz Partii Robotniczej (GPR), należąca do Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej (ang. CWI) Petera Taaffe; oraz Pracownicza Demokracja (PD), związana z brytyjską Socialist Workers Party Toniego Cliffa (zm. 2000).
Niewiele ponad rok temu, w listopadzie 2010 r. GPR głośno zachwycała się „perspektywą ewolucji” PPP, w której ci „trockiści” byli schowani, „w masową partię robotniczą, zdolną prezentować alternatywę dla kapitalizmu” (www.wladzarobotnicza.pl). Lecz lewicowi apologeci PPP wpadli w panikę, gdy wystąpiła ona z listą wyborczą, na której byli współcześni orędownicy zjadliwie szowinistycznej i antysemickiej Narodowej Demokracji (endecji), która istniała przed powstaniem zdeformowanego państwa robotniczego. W oświadczeniu z sierpnia 2011 r. dawna GPR, obwieszczająca „zmianę nazwy” na Alternatywę Socjalistyczną (AS), przedłożyła następującą ofertę:
„Doświadczenie Polskiej Partii Pracy pokazuje, że nie wystarczy budować partii, która składa się z robotników i mówi, że chce ich reprezentować. Partia robotnicza musi również mieć program socjalistyczny, który dąży do obalenia kapitalizmu.”
Po tym nastąpiło oświadczenie z 7 września pt. „Alternatywa Socjalistyczna występuje z Polskiej Partii Pracy”, w którym oznajmili:
„Szokującym jest dla nas fakt, iż PPP zaczęła współpracować z nacjonalistami i elementami antysemickimi. (...) Tacy ludzie są teraz umieszczani na listach wyborczych, podczas gdy socjaliści są usuwani.”
Dopóki były miejsca na liście wyborczej dla tych „socjalistów”, jakoś im nie przeszkadzało, że tę „partię robotniczą” zbudowali nacjonaliści i elementy antysemickie, z którymi taaffowcy współżyli przez całe lata! Nie zauważyli zobowiązania „uznaję nadrzędność interesu narodowego”, które podpisywali na kartach członkowskich wstępując do PPP?
Z kolei PD cynicznie przyznała się w liście otwartym do PPP z 11 września 2011 r.: „wiedzieliśmy, oczywiście, o współpracy części kierownictwa WZZ »Sierpień 80« z różnymi siłami prawicy w przeszłości”. To, oczywiście, nie powstrzymało tych zapiekłych oportunistów przed obroną honoru PPP wobec krytyków wskazujących na jej odstręczające powiązania, i przed promowaniem jej „faktycznie lewicowych pozycji” w wyborach: „aktywnie wspieraliśmy więc te kampanie, m. in. kilkukrotnie organizując publiczne spotkania z udziałem kandydatów partii w wyborach”. Lecz „po opublikowaniu list wyborczych” polscy cliffowcy nie mogli już dłużej wykręcać się w obliczu faktu, że „tym razem znajdują się na nich nie tylko kandydaci z prawicową przeszłością, ale osoby aktywnie propagujące politykę nacjonalistyczną”.
Jeśli chodzi o Dalej!, wczesnego orędownika „Sierpnia 80”, opublikowali oni jeszcze w numerze z maja-czerwca 2010 r. artykuł, w którym PPP opisano jako „agendę” faszyzującej KPN (Konfederacji Polski Niepodległej), subtelnie wymigując się od własnego popierania PPP przez lata. I gdy uprzejmym tonem odmówili popierania PPP w oświadczeniu przed październikowymi wyborami, Dalej! nie mogło się powstrzymać przed pochwaleniem PPP za „wiele haseł socjalnych godnych poparcia” (www.pismodalej.pl).
Współwinowajcy kontrrewolucji „Solidarności”
Praktykowana przez pseudotrockistów polityka maskowania PPP jako organizacji lewicowej była w pełni zgodna z ich wcześniejszą zdradą interesów proletariatu, polegającą na popieraniu sił kontrrewolucji kapitalistycznej w Europie Wschodniej i ZSRR, przede wszystkim „Solidarności”. Ten zrodzony na fali strajków z lata 1980 r. masowy ruch klerykalno-nacjonalistyczny na swym pierwszym zjeździe krajowym jesienią 1981 r. skonsolidował się wokół jawnego programu restauracji kapitalizmu, cechującego się wezwaniami do „wolnych wyborów” i o „wolne związki zawodowe”, okrzykami bojowymi zimnowojennego antysowietyzmu. Nie przypadkiem poparcia „Solidarności” udzieliły m.in. głowy państw imperialistycznych: Reagan, Thatcher, Mitterrand, jak i „papież-Polak” Jan Paweł II. Analizę rozwoju „Solidarności” znaleźć można w PS nr 14 (lato 2007), która zawiera tłumaczenie broszury Spartacista pt. „Solidarność: Polish Company Union for CIA and Bankers” z października 1981 r.
Trzymając się trockistowskiego stanowiska bezwarunkowej obrony militarnej państw robotniczych, nasi towarzysze z iSt (Międzynarodowy Nurt Spartakusowców, poprzednik MLK) wezwali: „zatrzymać kontrrewolucję »Solidarności«!” Jednocześnie oskarżaliśmy biurokrację stalinowską o popchnięcie mas historycznie socjalistycznego proletariatu polskiego w ramiona klerykalnej reakcji, podkreślając potrzebę proletariackiej rewolucji politycznej. Chociaż akcja wojskowo-policyjna gen. Wojciecha Jaruzelskiego w grudniu 1981 r., którą poparliśmy, powstrzymała parcie „Solidarności” do władzy, w 1989 r. ci sami stalinowcy (popierani przez prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa) zorganizowali „wolne wybory”, jako pierwszy krok do oddania władzy kontrrewolucji. Ta klęska została przypieczętowana, gdy Wałęsa zastąpił Jaruzelskiego na stanowisku prezydenta w 1990 r.
Koniecznością dla marksistów było usiłowanie oderwania części robotniczych mas „Solidarności” od jej klerykalno-nacjonalistycznych przywódców, zanim przyjęli oni jawnie kurs na kontrrewolucję. Lecz takiego rozłamu dokonać mogła jedynie partia oparta na programie trockistowskiego internacjonalizmu, a nie lewicowi apologeci klerykalnego nacjonalizmu. Jak napisali w liście do niemieckiej sekcji MLK w lipcu 1990 r. członkowie Ruchu Młodej Lewicy (RML), którzy następnie połączyli się z MLK i założyli Spartakusowską Grupę Polski: „w ruchu trockistowskim w Polsce często spotykamy się z działaczami wywodzącymi się z »Solidarności«, bądź też pokładającymi w niej wszelkie nadzieje... coraz trudniej jest nam znaleźć z nimi wspólny język” (cyt. w: „Spartakusowska Grupa Polski odbudowana”, Dodatek PS nr 23, maj 2007).
W przypadku taaffowców, mandelowców i cliffowców, poparcie dla „Solidarności” stanowiło wyraz ich kapitulacji przed „demokratycznym” imperializmem. Podobnie poparli oni kontrrewolucyjny pucz kierowany przez Borysa Jelcyna i jego imperialistycznego patrona George'a Busha w ZSRR w sierpniu 1991 r., gdzie przedstawiciele taaffowców byli nawet obecni na barykadach Jelcyna w Moskwie. Dla tych zdrajców sprawy robotniczej uzasadnieniem popierania kontrrewolucji „Solidarności” było twierdzenie, że „dziesięć milionów polskich robotników nie może się mylić”.
Gdy po dojściu do władzy Wałęsa i s-ka niezwłocznie zaczęli wprowadzać kapitalistyczą „terapię szokową”, dyskredytując się w oczach milionów robotników w Polsce, pseudotrockiści, zwłaszcza NLR, przerzucili się na powstałą z rozłamu w 1989 r. „Solidarność 80” Mariana Jurczyka, jednego z przywódców „Solidarności” ze Szczecina. Ci oportuniści woleli nie pamiętać, że Jurczyk w 1981 r. oświadczył, że trzy czwarte polskiego stalinowskiego kierownictwa to w rzeczywistości Żydzi, którzy pozmieniali nazwiska, i że jego zdaniem „przydałoby się parę szubienic” dla tych „zdrajców polskiego społeczeństwa”. Woleli nie pamiętać pogromowych okrzyków solidarnościowego motłochu z lat 80.: „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!”
Po wyłonieniu się „Sierpnia 80” z rozłamu w „Solidarności 80” w 1993 r., ze sporą bazą wśród śląskich górników, został on nową nadzieją pseudotrockistów zamierzających podtrzymywać złudzenia co do rzekomego „lewego skrzydła” solidarnościowej reakcji. Po spełnieniu swej roli jako taranu kontrrewolucji, „Solidarność” straciła sporą część bazy wśród tzw. klasy średniej i chłopstwa, i uzyskała bardziej proletariacki skład społeczny, prowadząc część walk obronnych w miejscu pracy, jednocześnie pozostając nadal „ruchem politycznym ściśle sprzymierzonym z katolicką hierarchią i wyraźnie prawicowymi, nacjonalistycznymi partiami” („Prawica wygrała wybory”, PS nr 13, grudzień 2005). Podobnie związek zawodowy „Sierpień 80” był od swego powstania zdominowany przez siły społecznie reakcyjne.
PPP wywodzi się z koalicji wyborczej o nazwie Alternatywa Ruch Społeczny, założonej w 2001 r. z członkami skrajnej prawicy, w tym z faszystowskim Narodowym Odrodzeniem Polski (NOP). Pod koniec 2001 roku koalicja ta przekształciła się w Alternatywę–Partia Pracy. W maju 2002 r. grupa ta posłała do Paryża kontyngent polskich górników, który przyłączył się do faszystowskiego Frontu Narodowego Le Pena w marszu przeciw Unii Europejskiej. Zmiana nazwy w 2004 r. na Polską Partię Pracy i wizerunku na partię rzekomo socjaldemokratyczną dała pseudotrockistom ostatnią okazję podtrzymywania tej ich nędznej fikcji, że „Solidarność” kiedykolwiek miała socjalistyczne skrzydło.
Prawda jest taka, że PPP nigdy nie była nawet reformistyczną partią robotniczą. Przeciw takim jak GPR, PD, NLR i prostalinowska Komunistyczna Partia Polski, którzy to wszyscy popierali PPP w wyborach parlamentarnych 2005 r., upieraliśmy się w naszym artykule z 2005 r.: „sądząc według jej programu politycznego i historii, PPP jest formacją burżuazyjną”, przesiąkniętą polskim nacjonalizmem i klerykalną reakcją. Już nie można dalej próbować ignorować ani tuszować faktów, żeby nie wiadomo jak rozmaite lewicowe sieroty po urojonym prosocjalistycznym skrzydle „Solidarności” się starały. Przypominamy, że cliffowska PD dawniej nazywała się nawet Solidarnością Socjalistyczną! Grupy takie stanowią przeszkodę na drodze do zbudowania leninowsko-trockistowskiej partii w Polsce. Tak, jak jej marksistowskie poprzedniczki, partia taka powstanie z fuzji rewolucyjnych intelektualistów i najbardziej klasowo uświadomionych robotników.
Rewolucja Październikowa: nasza tradycja
Myliłby się ten, kto po skandalu z endeckimi nacjonalistami na liście wyborczej PPP sądziłby, że nie ma już pseudokomunistów na służbie tej burżuazyjnej partii. SGP otrzymała zaproszenie od redakcji portalu internetowego o nazwie Władza Rad na spotkanie – do warszawskiego biura PPP – z okazji 94 rocznicy Rewolucji Październikowej. Władza Rad, określająca siebie jako „portal marksistowski”, pisze o „kontrrewolucji dokonanej z inicjatywy i w interesie panującej warstwy określanej mianem »czerwonej burżuazji« lub »biurokracji stalinowskiej«”, i nawet nie wspomina o „Solidarności” (www.1917.net.pl).
W wystąpieniu swojego przedstawiciela na tym spotkaniu, Władza Rad opisała siebie samą jako „trockistów” i nawiązała do tradycji wczesnych amerykańskich komunistów Jamesa Cannona i Johna Reeda. Cannon został założycielem amerykańskiego trockizmu, zaś Reed zasłynął reportażem o Rewolucji Październikowej pt. „Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem”. W sali jedna ze ścian była zamalowana w całości na czerwono, obok wisiał transparent z portretami Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego. Drugi referat wygłosił Dawid Jakubowski, kandydujący na liście wyborczej PPP, ustawiony dwadzieścia pozycji za jednym z endeckich nacjonalistów. Takie było miejsce dla lewicowych kopciuszków PPP.
Podczas gdy na spotkaniu nie było przedstawicieli Alternatywy Socjalistycznej ani Pracowniczej Demokracji, wśród obecnych zasiadał Zbigniew Kowalewski, przez szereg lat związany z NLR i Zjednoczonym Sekretariatem. Kowalewski był delegatem na zjeździe „Solidarności” w 1981 r. i kultywuje mit, że wczesna „Solidarność” miała charakter „robotniczej rewolucji w imię autentycznie socjalistycznych wartości” (International Viewpoint, wydanie internetowe, wrzesień 2005). W 2007 r. Kowalewski został członkiem Rady Programowej PPP przy przewodniczącym tej partii, Bogusławie Ziętku.
Poniżej zamieszczamy większą część interwencji przedstawiciela SGP, w dyskusji po wspomnianych referatach na spotkaniu Władzy Rad. Po wystąpieniu naszego towarzysza jako pierwszego z sali, wszystkich obecnych zachęcono do przerwy przy stole z kanapkami. Nie skorzystaliśmy.
* * *
...to są niby obchody Rewolucji Październikowej, i jak to zostało określone w zaproszeniach, „integracja ideowa”. Tyle, że jest jeden taki malutki problem: niestety, ale tradycja Cannona, tradycja Reeda, tradycja Rewolucji Październikowej to nie jest tradycja Władzy Rad! Dlaczego? Otóż ostatnie wybory parlamentarne bardzo ładnie pokazały pewne sprawy. [Obecni] tutaj członkowie Władzy Rad wielokrotnie są widziani na różnego typu demonstracjach z flagami i z propagandą Polskiej Partii Pracy-Sierpnia 80, swoją drogą, w której to organizacji siedzibie jesteśmy. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że tutaj na tej ścianie nie tak dawno widniał orzeł biały, który jest w logo PPP, a który jest symbolem polskiego burżuazyjnego państwa. Naprawdę bardzo ciekawe miejsce do obchodzenia rocznicy Rewolucji Październikowej!
W 2005 roku w naszej prasie pisaliśmy o tym, czym PPP tak naprawdę jest. I tutaj cytuję z naszej prasy, która zresztą była i może jeszcze będzie tutaj później też dostępna, jak ktoś jest zainteresowany – gorąco polecam. Otóż, cytuję: „PPP, polityczne ramię »Sierpnia 80«, powstała w marcu 2001 r. przed wyborami parlamentarnymi jako blok wyborczy prawicowych i antysemickich organizacji”. „W 2004 roku PPP zmieniła swój wizerunek... Ten »zwrot na lewo« ma na celu uzyskanie przez PPP dostępu do socjaldemokratycznych salonów (i bez wątpienia do pieniędzy) Partii Europejskich Socjalistów w Parlamencie Europejskim”. „PPP jest formacją burżuazyjną. Apelowanie do klasy robotniczej o głosowanie na tych polskich nacjonalistów i klerykalnych reakcjonistów stanowi zdradę interesów polskiego proletariatu” [PS nr 13, grudzień 2005 – red.].
Międzynarodowa Liga Komunistyczna (Czwarto-Międzynarodówkowa) od początku przeciwstawiała się kontrrewolucji „Solidarności”. Nasza perspektywa to walka o nowe Rewolucje Październikowe. Dążymy do zbudowania nowych partii leninowskich, takich jak partia bolszewików Lenina i Trockiego. A jak sam Lenin napisał w Co robić?, tego dokonuje się przez fuzje i rozłamy, a nie poprzez wleczenie się w ogonie partii burżuazyjnych, niestety. Ja mówię to tutaj głównie do młodych, subiektywnych socjalistów, którzy zostali tutaj zaproszeni, żeby nie dali się zwieść pomagierom PPP-Sierpnia 80. Rewolucja Październikowa to jest nasza tradycja a nie Władzy Rad.
|