Gruziński pojedynek wielkich mocarstw
Demokraci i Republikanie wygrażają Rosji
Robotnicy rosyjscy i gruzińscy! Główny wróg jest we własnym kraju!
USA – precz z bazami w Europie Wschodniej, Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie!
Tłumaczenie artykułu z 26 sierpnia, Workers Vanguard (WV) nr 919, 29 sierpnia 2008. Jako robocze tłumaczenie wykorzystano tekst opublikowany w internecie (fdlbc.nethit.pl).
Gruziński rząd Micheila Saakaszwilego 7 sierpnia w nocy rozkazał swojej armii, uzbrojonej i wyszkolonej przez USA, by najechała Południową Osetię, niewielką odrębną etnicznie prowincję, która ponad 15 lat temu realnie odłączyła się od Gruzji pod rosyjską ochroną. Następnego dnia Rosja przypuściła kontratak i maszerując przez środkową Gruzję dotarła na odległość 40 km od jej stolicy Tbilisi, okazując w ten sposób zamiar powrotu do roli dominującej potęgi w regionie. Obecnie siły rosyjskie wycofały się do strefy bezpieczeństwa wokół Osetii Południowej i potwierdziły, że zamierzają utrzymać stałą „pokojową” obecność w tej prowincji.
Konflikt pomiędzy Rosją a Gruzją, popieraną przez USA, to nic innego jak rozgrywka o władzę dwóch potęg w czystej postaci, dlatego też stoimy na stanowisku rewolucyjnego defetyzmu: interesy klasowe robotników Gruzji i Rosji polegają na walce o obalenie w nich kapitalistycznych panów przez rewolucję socjalistyczną. Główny wróg jest we własnym kraju!
Konflikt w Gruzji nie jest w żaden sposób analogiczny do rosyjskich inwazji na Czeczenię w 1994 r., następnie pod koniec 1999 r., po kilku latach faktycznej niepodległości Czeczenii. W obydwu tych przypadkach imperialiści nie interweniowali militarnie i konflikt skupił się na obronie praw narodowych ludu czeczeńskiego przed krwawą próbą ponownego podporządkowania tej prowincji Rosji. Wezwaliśmy do militarnej obrony sił czeczeńskich i do obrony niepodległości Czeczenii. Mówiliśmy: Pokonać rosyjską inwazję na Czeczenię! (zob.: „O niepodległość Czeczenii! Rosyjskie oddziały – wynocha!”, WV nr 840, 21 stycznia 2005).
Położenie gruzińskiego rządu wobec obecnej Rosji Władimira Putina jest zupełnie inne. Saakaszwili był szkolony na marionetkę imperializmu USA od co najmniej 1999 r., gdy był uczestnikiem „programu dla przywódców” Departamentu Stanu w Waszyngtonie. Doszedł do władzy w 2004 r. w jednej z kolorowych „rewolucji”, sfinansowanych i skonstruowanych przez Stany Zjednoczone w celu zwalczania rosyjskich wpływów w regionie i zainstalowania posłusznych, proamerykańskich reżimów. Waszyngton mocno naciska swych zachodnioeuropejskich sojuszników do uznania Gruzji (i Ukrainy) za pełnoprawnych członków NATO, a Tbilisi wyróżnia się jako jedyne większe miasto na świecie połączone z lotniskiem międzynarodowym trasą imienia prezydenta USA George'a W. Busha! Wojsko Saakaszwilego zostało sformowane i wyszkolone przez Stany Zjednoczone i ich izraelskich sojuszników. Zaś Gruzja, licząca mniej niż pięć milionów ludności, ma w Iraku kontyngent 2 tysięcy żołnierzy – trzeci co do wielkości po USA i Brytanii – który został przerzucony samolotami z powrotem do Gruzji przez USA po rosyjskim kontrataku.
New York Times (13 sierpnia) stwierdził w nagłówku, że Gruzja otrzymywała „sprzeczne sygnały od USA” w związku ze swoją planowaną inwazją na Południową Osetię. Jednak zdjęcie zamieszczone w tym samym numerze zadało kłam temu twierdzeniu. Pokazuje ono pięciu sługusów USA: z Polski, Ukrainy i państw bałtyckich (Łotwy, Estonii i Litwy) podczas rozpisanej na role solidarnościowej wizyty u Saakaszwilego w Tbilisi cztery dni po kontrataku Rosji. Kraje te imperialiści USA przez lata nazywali „narodami ujarzmionymi przez sowieckie imperium”. Pismo armii USA Stars and Stripes (9 sierpnia) doniosło, że ćwiczenia wojsk NATO w Gruzji, z udziałem tysiąca żołnierzy USA, zostały zakończone w przeddzień gruzińskiej inwazji. Gruzińskiemu wojsku również pomagali izraelscy „doradcy” wojskowi. Dobrze poinformowane paryskie satyryczne czasopismo Le Canard Enchaîné (20 sierpnia) napisało:
„Rola amerykańskich doradców z pewnością nie ograniczała się do udzielania wsparcia technicznego gruzińskiej artylerii. Jeśli wierzyć temu, co się słyszy w kwaterze głównej Połączonego Kolegium Szefów Sztabów w Paryżu, to po sugestiach tych amerykańskich oficerów Gruzini, jeszcze przed ofensywą ich wojska, wystrzelili setki pocisków ziemia-ziemia na osetyjską stolicę”.
Obecnie kapitalistyczna Rosja nie jest tak nieporadna gospodarczo, jak w okresie bezpośrednio po kapitalistycznej kontrrewolucji (1991-92), która zniszczyła radzieckie zdegenerowane państwo robotnicze. Wzbogacony dzięki wysokiej cenie sprzedawanej ropy naftowej, Putin ma możliwość przebudowania armii rosyjskiej i pokazania, że jest gotów rzucić wyzwanie USA i ponownie potwierdzić rolę Rosji jako wielkiego mocarstwa w regionie. 26 sierpnia Rosja formalnie uznała niepodległość Południowej Osetii i innej zbuntowanej prowincji – Abchazji.
Rosyjski upokarzający policzek wymierzony w Tbilisi, satelitę Waszyngtonu, wywołał potok wyzwisk w imperialistycznych kręgach USA. Bush wyskoczył jak filip z konopi wygłaszając bezpodstawnie formułkę, że najeżdżanie obcego kraju „jest nie do przyjęcia w 21. wieku”, a mówił to na kilka dni przed tym, gdy amerykańscy okupanci dokonali krwawej masakry ok. 95 afgańskich cywilów, w tym 50 dzieci! Stany Zjednoczone następnie podpisały od dawna planowaną umowę, by zainstalować antyrakietowy system „obronny” w Polsce, po raz pierwszy w kraju dawnego bloku radzieckiego, i ulokować tam amerykańskich żołnierzy do jego obsługi. To tyle w temacie zapewnień Waszyngtonu, że taka antyrakietowa obrona jest skierowana nie w Rosję, ale w Iran, który nie ma ani międzykontynentalnych rakiet balistycznych, ani głowic nuklearnych!
Odrestaurowanie kapitalizmu w Związku Radzieckim przetarło drogę do utworzenia „świata jednego supermocarstwa”, ośmielając amerykańskich imperialistów, którym już nie rzuca wyzwania radziecka potęga militarna, do ich militarnych awantur za granicą. USA od tamtej pory założyły bazy w całej Azji Środkowej i na obrzeżach Rosji, mając na celu okrążenie nie tylko kapitalistycznej Rosji, wciąż mocarstwa atomowego nr 2, lecz także Chin – największego i najpotężniejszego z pozostałych jeszcze biurokratycznie zdeformowanych państw robotniczych. Wzywamy do bezwarunkowej militarnej obrony Chin, i innych zdeformowanych państw robotniczych: Kuby, Korei Północnej i Wietnamu, przeciwko imperializmowi i wewnętrznej kontrrewolucji, żądamy: Bazy USA – won z Europy Wschodniej, Azji Środkowej, Kaukazu i Bliskiego Wschodu!
Kaukaz i Azja Środkowa mają również kluczowe znaczenie dla dostępu USA i Europy Zachodniej do kaspijskich i środkowoazjatyckich złóż ropy naftowej i gazu. Ciągnący się na olbrzymiej 1770 kilometrowej przestrzeni rurociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan, jeden z trzech zbudowanych, by zaopatrywać Europę Zachodnią, omijając rosyjskie tereny i możliwą rosyjską kontrolę nad przepływem ropy naftowej, przechodzi właśnie przez Gruzję. Europejskie mocarstwa, przede wszystkim Francja i Niemcy, mają własne interesy w tym regionie. Oba te kraje sprzeciwiły się wejściu Gruzji do NATO, podczas gdy francuski prezydent Nicolas Sarkozy, jako obecny szef prezydencji Unii Europejskiej, patronował zawarciu porozumienia o pierwszym zawieszeniu broni między Rosją a Gruzją. Równocześnie europejscy „obserwatorzy wojskowi” są częścią „pokojowych” sił ONZ, znajdujących się w Gruzji od 1993 r., wzdłuż granicy z Abchazją. ONZ – natychmiast won z Gruzji!
Demokraci – druga partia amerykańskiego imperializmu
Dwaj czołowi kandydaci na stanowisko imperialistycznego wodza naczelnego, republikanin John McCain i demokrata Barack Obama, potępili Rosję. Obydwaj wezwali do wprowadzenia Gruzji na „szybką ścieżkę” do członkostwa w NATO. Demokratyczny senator Joseph Biden demonstracyjnie wyprawił się do Gruzji zaledwie na kilka dni przed wyznaczeniem go na kandydata na wiceprezydenta u boku Obamy. Po powrocie Biden oświadczył: „Opuściłem ten kraj przekonany, że inwazja Rosji na Gruzję może być jednym z najbardziej znaczących wydarzeń [sic!], jakie nastąpiły w Europie od końca komunizmu” (Washington Post wydanie internetowe, 18 sierpnia). Tyrada Bidena była utrzymana w tym samym tonie, co przemówienie Obamy wygłoszone 24 lipca w Berlinie. Popierał on tam antyradziecką krucjatę USA jako model do utwierdzenia globalnych interesów Waszyngtonu raz jeszcze.
Rzeczywiście, ostrożny i niekonsekwentny sprzeciw Obamy wobec wojny w Iraku i okupacji, oklaskiwany przez reformistyczną lewicę, jest nakierowany na przywrócenie zdolności imperializmu amerykańskiego (osłabionego przez fatalną politykę rządu Busha w Iraku) do narzucania wojskowej i dyplomatycznej potęgi w skali globalnej. Obama dał to jasno do zrozumienia w artykule pt. „Odnawiając amerykańskie przywództwo” w czasopiśmie Foreign Affairs (lipiec-sierpień 2007), gdzie wzywa on do „odpowiedzialnego zakończenia” amerykańskiej okupacji Iraku w celu przerzucenia i znacznego spotęgowania amerykańskich sił i operacji militarnych na całym świecie. Obama zdecydowanie popiera krwawą okupację Afganistanu i apeluje o przerzucenie tam dodatkowych 10 tysięcy żołnierzy amerykańskich. To nie przypadek, że doradcą Obamy ds. polityki zagranicznej jest niejaki Zbigniew Brzeziński, weteran drugiej zimnej wojny, który był główną postacią w administracji demokraty Cartera, gdy rozpętała ona antykomunistyczną kampanię „praw człowieka” przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Obejmowała ona wspieranie islamskich reakcjonistów w Afganistanie przeciwko Armii Radzieckiej, interweniującej tam w obronie południowych granic ZSRR oraz po stronie elementarnego postępu ludzkości (koniec 1979 r.).
Głęboka nienawiść do ekipy Busha wśród robotników i mniejszości, w USA i na świecie, nie może przesłaniać faktu, że Demokraci są kolejną partią imperialistycznej wojny i rasizmu. Przeciwstawiamy się poparciu politycznemu dla jakiegokolwiek kapitalistycznego polityka – McCaina, Obamy albo Cynthii McKinney z Partii Zielonych. Opowiadamy się za pełną polityczną niezależnością klasy robotniczej. Naszym celem jest wykucie rewolucyjnej wielorasowej partii robotniczej, która będzie walczyć, by obalić system kapitalistyczny poprzez rewolucję robotniczą i ustanowić rząd robotniczy. Natychmiast wycofać wojska USA z Iraku i Afganistanu!
Leninizm a kwestia narodowa
Zachwalające „demokratyczne” pretensje Gruzji i przeciwstawiające je ponoć nieustannej agresji ze strony ponadczasowego „rosyjskiego imperializmu”, burżuazyjne media były pełne historycznych odniesień do „postępowego” mienszewickiego reżimu gruzińskiego z lat 1918-21. New York Times (10 sierpnia) pisał o tym tak: „bolszewiccy żołnierze zmiażdżyli niezmiernie ciekawy, krótkotrwały, pierwszy eksperyment Gruzji z liberalnymi rządami”. Z punktu widzenia rewolucji proletariackiej zdławienie mienszewickiej Gruzji, która nie była ani „demokratyczna”, ani „niepodległa”, było całkowicie słuszne i niezbędne.
Po przejęciu władzy przez proletariat w Rewolucji Październikowej 1917 r., bolszewicy Lenina natychmiast potwierdzili swe zobowiązanie przyznania prawa do samookreślenia niezliczonym ludom gnębionym w carskim więzieniu narodów. Leninowskie stanowisko w kwestii narodowej opierało się na pełnej równości wszystkich narodów i ludów. Celem było zdjęcie kwestii narodowej z porządku dziennego, aby przeciwstawić wszelkim odmianom burżuazyjnego nacjonalizmu wezwanie do robotników o międzynarodową jedność w ich walce klasowej.
Rewolucyjna Rosja została zmuszona do trzyletniej wojny domowej przez kontrrewolucyjnych reakcjonistów – Białych, i przez bezpośrednią imperialistyczną interwencję zbrojną czternastu armii kapitalistycznych, wspierających Białych. Kraje takie jak Gruzja, Polska, Finlandia i państwa bałtyckie, które pozostały kapitalistyczne po tym jak osiągnęły niezależność od Rosji, stały się bastionami reakcyjnego terroru przeciwko klasie robotniczej i przyczółkami dla imperialistycznych intryg przeciw państwu radzieckiemu.
W swojej broszurze z 1922 r. „Między czerwonym i białym” (również znanej jako „Socjaldemokracja a wojna interwencyjna w Rosji 1918-1921”), bolszewicki przywódca Lew Trocki obnażył mit „demokratycznej” i „niepodległej” Gruzji promowany wtedy przez imperialistów i ich socjaldemokratycznych popleczników (i powtarzany przez burżuazyjne środki przekazu dziś), cytując słowa samych mienszewików. W grudniu 1918 r. gruziński mienszewik Topuridze zapewniał alianckich imperialistów: „Zakładam, że nasza republika będzie współpracować z krajami alianckimi w ich walce z bolszewikami, wszystkimi środkami, jakie ma do dyspozycji”. W innym przykładzie [Trocki] przypomniał brutalne stłumienie powstania chłopskiego w Osetii, cytując mienszewickiego przywódcę Waliko Dżugelego, który zachwycał się tą rzezią: „Osetyjskie wsie płoną wszędzie wokół nas. Będziemy okrutni. Tak, będziemy. (...) Zaczynam rozumieć Nerona i wspaniały pożar Rzymu”. Dżugeli wspominał innego mienszewika opowiadającego mu o „napawaniu się widokiem jasnych płomieni”.
Gdy mienszewicy, który sprzeciwiali się rewolucji proletariackiej w Rosji, przejęli władzę w Gruzji na początku 1918 r., zmusili gruzińskich komunistów do zejścia do podziemia. „Niepodległa” Gruzja natychmiast zaprosiła do siebie niemiecką armię imperialistyczną, a po klęsce Niemiec w pierwszej wojnie światowej oddała lejce imperialistom brytyjskim. Współpracując z ormiańskimi i gruzińskimi nacjonalistami, brytyjscy imperialiści zorganizowali obalenie w 1918 r. sowietu w Baku (opartego na azerskich, ormiańskich, gruzińskich i rosyjskich robotnikach naftowych), który był ośrodkiem bolszewickiej władzy na Kaukazie. 26 bolszewickich przywódców sowietu zostało później wziętych do niewoli i straconych we wrześniu 1918 r. na życzenie Brytyjczyków. Trocki dedykował swoją broszurę tym bohaterskim komunistom i setkom i tysiącom innych, którzy byli prześladowani i zabijani przez gruziński i inne burżuazyjne reżimy na Kaukazie.
W lutym 1921 r., gdy w Gruzji wybuchło powstanie kierowane przez komunistów, Armia Czerwona w końcu wkroczyła i wymiotła mienszewicki rząd wspierany przez imperialistów, wprowadzając rządy robotnicze i przynosząc prawdziwe wyzwolenie narodowe. Jak Trocki pisał w swojej broszurze:
„Nie tylko uznajemy zasadę samookreślenia, ale również dajemy pełne poparcie dla niej, gdzie jest ona skierowana przeciwko państwom feudalnym, kapitalistycznym i imperialistycznym. Jednak, gdzie fikcja samookreślenia, w rękach burżuazji, staje się bronią wymierzoną przeciwko rewolucji proletariackiej, nie mamy żadnego powodu traktować tej fikcji inaczej niż inne «zasady» demokracji wypaczane przez kapitalizm”.
Dla marksistów prawo do narodowego samookreślenia nie jest absolutną zasadą. W przypadku Gruzji w 1921 r. było ono podporządkowane obronie rewolucji proletariackiej. Podobnie w 1914 r., wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej, kwestia praw małych państw zajętych przez jedną albo drugą imperialistyczną potęgę była podporządkowana zasadzie rewolucyjnego defetyzmu przeciwko wszystkim walczącym imperialistom. Stąd rewolucyjni serbscy socjaldemokraci słusznie odmówili wezwania do serbskiego samookreślenia po tym, gdy kraj najechało imperium austrowęgierskie.
Nowszym przykładem jest kierowana przez USA wojna z Serbią z 1999 r., prowadzona przez administrację demokraty Clintona w imię zatrzymania „czystek etnicznych” w Kosowie. Znaczna część reformistycznej lewicy na całym świecie biła w bęben imperializmu „praw człowieka” na rzecz „biednego, małego Kosowa”, a niektórzy nawet popierali bezpośrednią imperialistyczną interwencję. W przeszłości występowaliśmy w obronie prawa do samookreślenia Albańczyków z Kosowa, wliczając w to prawo do założenia ich własnego państwa albo integracji z „wielką” Albanią. Jednak w przededniu i podczas prowadzonej przez USA i NATO wojny ta kwestia została podporządkowana naszemu stanowisku rewolucyjnej obronności: militarnej obrony Serbii bez jakiegokolwiek poparcia politycznego dla odwetowego reżimu w Belgradzie. I takie pozostało nasze stanowisko, gdy siły NATO zajęły miejsce armii serbskiej jako faktyczna władza państwowa w Kosowie w wyniku wojny z 1999 r. Jak pisaliśmy w „Balkan Tangle” (Kocioł bałkański, WV nr 755, 30 marca 2001): „Gdy Kosowo zostało protektoratem NATO, nie może być żadnej niezależnej walki o prawa narodowe etnicznych Albańczyków albo jakiejkolwiek innej mniejszości narodowej w regionie, jeśli nie będzie przede wszystkim starać się wypędzić imperialistyczne «siły pokojowe»”.
Grubymi nićmi szyta „deklaracja niepodległości” Kosowa od Serbii z lutego 2008 r. była zasadniczo dyplomatyczną prowokacją przeciwko Serbii i Rosji – przecierając drogę dla konfliktu w Gruzji – i dalszym podburzaniem przeciwko oblężonej serbskiej mniejszości. Występujemy w obronie praw narodowych Serbów w północnym Kosowie, sprzeciwiając się ich przymusowemu przyłączeniu do albańskiego państwa Kosowarów. Jako marksiści sprzeciwiamy się nacjonalizmowi i walczymy o klasową jedność robotników w całych Bałkanach w obalaniu wszystkich krwawych kapitalistycznych reżimów tego regionu. Mówimy: Precz z imperialistyczną okupacją Kosowa! Wszyscy żołnierze USA/ONZ/NATO – natychmiast won z Bałkanów! O socjalistyczną federację Bałkanów!
Uderzenie kontrrewolucji kapitalistycznej
Szczególnie na obszarach dużego przemieszania narodowościowego, takich jak Kaukaz i Bałkany, sprawiedliwe i równościowe rozwiązanie dla sprzecznych aspiracji narodowych licznych ludów mogło zostać zrealizowane tylko pod proletariackimi rządami. Bolszewicy, w celu przystosowania się do zróżnicowanego stopnia konsolidacji narodowej niezliczonych ludów, ustanowili różnorodne republiki radzieckie, Autonomiczne Socjalistyczne Republiki Radzieckie dla narodowości, Obwody Autonomiczne i Okręgi Narodowościowe dla różnych plemion. Abchazi i Osetyjczycy mieli autonomiczne regiony w Gruzji, tak samo jak inne ludy niegdyś gnębione, takie jak Czeczeni, Tatarzy i Baszkirzy na Uralu.
Znaczna część bolszewickiej polityki przeszła w swoje przeciwieństwo wraz ze wzrostem nacjonalistycznej biurokracji stalinowskiej, która doszła do władzy wraz z polityczną kontrrewolucją, która zaczęła się w 1924 r. Dogmat „socjalizmu w jednym kraju” ogłoszony następnie przez Stalina w 1924 r. miał stać się synonimem wyprzedaży niezliczonych rewolucyjnych sytuacji za granicą w nadchodzących dziesięcioleciach, równocześnie wzniecając nową falę wielkoruskiego szowinizmu w Związku Radzieckim. Pomimo to skolektywizowana gospodarka wielonarodowego radzieckiego państwa robotniczego przygotowała grunt pod sprawiedliwe rozwiązanie narodowych konfliktów i ogromny krok w kierunku postępu społecznego. Znalazło to odzwierciedlenie w wysokim poziomie szkolnictwa i rozwoju kulturalnego a także w awansie kobiet i rozpowszechniających się małżeństwach międzyetnicznych. Ponadto radzieckie państwo realizowało politykę mającą na celu postęp najbardziej zacofanych regionów ZSRR. Gruzja była tego przykładem. Artykuł pióra Görana Therborna w New Left Review (lipiec-sierpień 2007) pt. „Transcaucasian Triptych” (Tryptyk zakaukaski) wskazał, że w dziesięcioleciach po 1921 r.:
„Radzieckie rozwijanie przemysłu – fabryk, dróg, kolei, szkół, szpitali, instytucji naukowych – odmieniło społeczno-ekonomiczny krajobraz Kaukazu, a modernizujące się Tbilisi stało się przemysłowym, administracyjnym i kulturalnym centrum dla całego Południowego Kaukazu. (...)
Jako jeden z głównych beneficjentów radzieckiego systemu Gruzja znalazła się wśród głównych przegranych wskutek rozpadu ZSRR”.
Dziesięciolecia stalinowskiego złego zarządzania, kłamstw i biurokratyzmu przygotowały grunt pod kontrrewolucyjny rozpad ZSRR w latach 1991-92. Imperialiści pobudzali rozwój ruchów burżuazyjno-nacjonalistycznych, szczególnie w lepiej prosperujących nierosyjskich republikach bałtyckich i w państwach bloku radzieckiego, takich jak Polska, i używali ich jako taranów dla kontrrewolucji. Restauracja kapitalizmu w Europie Wschodniej i dawnym Związku Radzieckim doprowadziła do niespotykanego zubożenia mas pracujących w tych krajach i zaostrzyła międzywspólnotowe nienawiści. Ostateczny demontaż Rewolucji Październikowej był historyczną klęską dla robotników i ciemiężonych na całym świecie.
MLK do samego końca wypełniała swój trockistowski obowiązek obrony zdobyczy Rewolucji Październikowej. Pozdrowiliśmy radziecką interwencję zbrojną w Afganistanie przeciwko wspieranym przez CIA islamskim buntownikom. Gdy na początku lat 80. imperialiści opłacali klerykalno-nacjonalistyczny „związek zawodowy” „Solidarność” jako szpicę dla restauracji kapitalizmu w całym bloku radzieckim, wezwaliśmy: „Zatrzymać kontrrewolucję «Solidarności»!” Kiedy w Rosji Borys Jelcyn, idący ręka w rękę z Białym Domem Busha seniora, rozpętał proimperialistyczny pucz w sierpniu 1991 r., MLK odpowiedziała wezwaniem „Robotnicy radzieccy, pokonajmy kontrrewolucję Jelcyna-Busha!” (przedrukowanym w broszurze Spartacista „How the Soviet Workers State Was Strangled” (Jak zostało zdławione radzieckie państwo robotnicze, sierpień 1993; tłum. zob.: Dodatek PS nr 2, styczeń 1992). Wzywaliśmy wielonarodowy proletariat radziecki do powrotu na internacjonalistyczną drogę Lenina i Trockiego i wykucia autentycznie bolszewickiej partii, by kierowała walką o proletariacką rewolucję polityczną i rozbiła siły kapitalistycznej kontrrewolucji. Nasze oświadczenie, przetłumaczone na rosyjski, było rozprowadzane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy w Związku Radzieckim.
W odróżnieniu od tego, reformistyczna lewica na całym świecie brała wskazówki od socjaldemokratycznych i związkowych pachołków imperialistów, potępiając radziecką obecność w Afganistanie, pozdrawiając „Solidarność” i zagrzewając do walki proimperialistycznych „demokratów” Jelcyna. Klasycznym przykładem była amerykańska Międzynarodowa Organizacja Socjalistyczna (ISO) i ich bratnia ówcześnie brytyjska organizacja, Socjalistyczna Partia Robotnicza (SWP), którzy zachwycali się zwycięstwem Jelcyna-Busha: „Komunizm upadł (...). Z tego faktu każdy socjalista powinien się cieszyć” (brytyjski Socialist Worker, 31 sierpnia 1991). Rosyjscy zwolennicy Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej (CWI) Petera Taaffe'go i Międzynarodowego Nurtu Marksistowskiego (IMT) Alana Woodsa zrobili więcej. Nie tylko cieszyli się z oddali, oni w rzeczywistości usiłowali powstrzymać robotników, którzy chcieli przeciwstawić się kontrrewolucyjnym barykadom Jelcyna.
Odzew znacznej części reformistycznej lewicy na całym świecie na konflikt w Gruzji sięgał od mało precyzyjnej pacyfistycznej neutralności, przetykanej (w przypadku ISO) zimnowojenną retoryką w stylu „narodów ujarzmionych” o „więzieniu narodów Stalina” (Socialistworker.org, 12 sierpnia), do nastawienia prorosyjskiego. Ilustracją tego drugiego jest Światowa Partia Robotnicza (WWP), której wizytówką zawsze było odmalowywanie różnych stalinowskich i neokolonialnych burżuazyjno-nacjonalistycznych reżimów jako „antyimperialistycznych”. W rzeczywistości „antyimperialistyczna” poza WWP zawsze wlokła się w ogonie „postępowych” kapitalistycznych polityków w USA (tj. Demokratów). WWP odrzuca linię klasową na rzecz kapitalistycznego „mniejszego zła”.
Co oznacza poparcie dla Rosji Putina na miejscu, widać to w groteskowym stanowisku rosyjskich taaffe'owców. Od czasu kontrrewolucji ci reformiści stoją w jednym szeregu z najbardziej wstecznymi szowinistycznymi siłami w Rosji, w tym z faszystowską Partią Narodowo-Bolszewicką. Mimo że jak zwykle CWI wydał okrojone oświadczenie na użytek międzynarodowy („Konflikt Gruzja-Rosja przynosi katastrofę ludziom pracy w regionie”, 11 sierpnia), w Rosji grupa ta przedstawia wojnę przeciw Gruzji jako sprawiedliwą wojnę o rosyjską państwowość i woła o „milicje ludowe”, do walki za Matkę Rosję:
„Reakcja zwykłych ludzi, którzy w całym kraju zaciągają się do brygad ochotniczych, jest zupełnie oczywista. Jeśli są tacy, którzy chcą przyjść z pomocą bratnim ludom (a masowy ruch ochotniczy ma dokładnie taką inspirację – degeneratów, którzy po prostu chcą «postrzelać» nie ma tak wielu), byłoby całkowicie logiczne, gdyby właśnie ci ludzie zastąpili żołnierzy z poboru. Jednak milicja ludowa jest niebezpieczna dla władz i kapitału, ponieważ na mocy żywiołowego proletariackiego instynktu może ona wystąpić przeciwko nie tylko zewnętrznym, lecz także wewnętrznym wrogom”.
– „Ogień na sztaby!”, www.socialism.ru (11 sierpnia)
Wszystko wskazuje na to, że takie „milicje ludowe” podążały za siłami Putina do Gruzji, gdzie według doniesień zabijały, plądrowały i paliły domy etnicznych Gruzinów. Bez udzielania poparcia którejkolwiek stronie w tym konflikcie, marksiści podtrzymują prawo wszystkich społeczności do samoobrony przed pogromowym terrorem.
W następstwie kontrrewolucji w Związku Radzieckim i zdeformowanych państwach robotniczych Europy Wschodniej wróciło całe stare gówno epoki sprzed I wojny światowej. Czystki etniczne, codzienny terror przeciwko imigrantom i mniejszościom – to nieodłączna część triumfu „zasady narodowej”, którą imperialiści promowali w całym okresie zimnej wojny jako broń przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Dopiero kiedy zasada klasowa, tj. program światowej rewolucji socjalistycznej, zatriumfuje nad „zasadą narodową”, może nastać koniec imperialistycznych wojen, wyzysku i ucisku.
Imperialistyczny triumfalizm Waszyngtonu z lat po upadku Związku Radzieckiego wypalił się. Wraz ze spowolnieniem globalnej gospodarki, najpewniej narastać będą tarcia pomiędzy USA a europejskimi mocarstwami. Imperialiści amerykańscy widzą, że Irak zamienia się w piekło. Coraz bardziej przypomina je też Afganistan. Ich ambicjom na Kaukazie otwarcie rzuciła wyzwanie Rosja. Jednak ranna imperialistyczna bestia z największym nuklearnym arsenałem świata jest niezwykle groźnym monstrum. To podkreśla zarówno pilność, jak i powagę zadania przed jakim stoją marksiści: przekucia Czwartej Międzynarodówki Trockiego, światowej partii rewolucji socjalistycznej, by przewodziła proletariatowi w wymieceniu imperialistycznego barbarzyństwa.
|